czwartek, 25 grudnia 2014

Projekt: Grudzień w słowach

Pod koniec listopada Różowa Klara opublikowała na swoim blogu kolejny projekt, do którego każdy mógł się bez problemu przyłączyć. Projekt był podobny do październikowego i zakładał napisanie 5 postów na ustalone przez autorkę tematy, po jednym na każdy grudniowy tydzień. I miałam naprawdę szczere chęci, aby się do niego przyłączyć (na własną prośbę zostałam nawet ujęta na liście blogów biorących udział w tym projekcie), ale niestety natłok obowiązków mi to wszystko pokrzyżował. Nie pierwszy już zresztą raz. Ale żeby totalnie nie nawalić postanowiłam zrobić streszczenie tego projektu, zawarte w jednym poście, zwłaszcza że tematy bardzo mi się podobają.


List do...
Listów do Św. Mikołaja już nie piszę od dawna ;), ale tak sobie myślę, że w dzisiejszych czasach taki list ma już zupełnie inną postać, i że warto to wykorzystać w taki sposób, aby przynieść radość i pomoc innym, zwłaszcza tym którzy tego potrzebują. Bo kim tak naprawdę jest Św.Mikołaj? Jesteśmy nim my wszyscy, tzn. możemy być jeśli tylko tego chcemy. I mam tu na myśli nawet najmniejszą pomoc, którą możemy bezinteresownie ofiarować innym ludziom lub zwierzętom. Szlachetna paczka, zbieranie produktów spożywczych dla osób potrzebujących, wysłanie listów do chorych dzieci, zawiezienie karmy lub innych pomocy do schroniska dla zwierząt, czy wiele innych inicjatyw, o których jest głośno zwłaszcza przed Świętami - to wszystko jest moim zdaniem świetnym pomysłem na bezinteresowny prezent. Taka pomoc oczywiście potrzebna jest na co dzień, ale w okresie Świąt ma chyba jednak mimo wszystko trochę inny wymiar. I dlatego ja uważam, że wszystkie te ogłoszenia o przedświątecznych akcjach są swego rodzaju listem do Mikołaja. Od nas zależy, czy prośby w tych listach zostaną zrealizowane. A taki zbiorowy Mikołaj może znacznie więcej niż ten z Bieguna Północnego :). A przede wszystkim może spełniać marzenia przez cały rok! :)

Sposób na zimowe dni
Zimy, jak już to tutaj nie raz pisałam, nie lubię. Nie lubię przede wszystkim dlatego, że jest zimno, szybko się robi ciemno i w ogóle po prostu nie lubię ;). Ale przetrwać ją jakoś trzeba i to najlepiej tak, aby nie skupiać się tylko i wyłącznie na tym, co nam się nie podoba. Ja chyba jednego sposobu na ten czas nie mam. Gorąca herbata z miodem i cytryną to już u mnie standard. Często kiedy za oknem pogoda nie sprzyja spacerom, lubię przygotować sobie właśnie taką herbatkę i z pod kocyka oglądać seriale ;). Niby nic specjalnego, ale ja przyjemność z tego mam ;). A jak pogoda pozwala na spacer to często zabieram ze sobą aparat. Bardzo lubię robić zdjęcia, choć nie mam żadnych profesjonalnych umiejętności w tym kierunku. Nie mniej jednak myślę, że uchwycenie jakiegoś momentu, chwili jest znacznie ważniejsze niż idealnie profesjonalne zdjęcie. Tak mi kiedyś powiedział jeden profesjonalista i tego się trzymam :). W końcu zdjęcia robię dla przyjemności i nie jest to moją pracą.

Nie mogę żyć bez...
Hmmm. Tak naprawdę człowiek dowiaduje się bez czego nie jest w stanie żyć jak staje przed takim właśnie faktem. I nie dotyczy to tylko i wyłącznie rzeczy materialnych. Ja myślę, że ciężko byłoby mi żyć bez rodziny i przyjaciół i tych wszystkich rewelacyjnych chwil, które z nimi spędzam. Bez aktywności fizycznej też dostałabym szału :)... Uwielbiam ten stan zmęczenia, ten czas kiedy totalnie odpływam np. na zumbie, wsłuchana w muzykę.. Naprawdę uwielbiam! :) I strasznie cieszy mnie jeśli uda mi się wywołać uśmiech na czyjejś twarzy :). W jakikolwiek sposób ;). Tak... bez tych rzeczy chyba najbardziej ciężko byłoby mi żyć.

Smak Świąt
Zdecydowanie barszcz z uszkami! :) Bez niego Święta Bożego Narodzenia dla mnie nie istnieją :D. Barszcz przygotowywany na Wigilię ma dla mnie zawsze inny, niepowtarzalny smak :).

Było, minęło
Już za kilka dni Sylwester... Zazwyczaj każdy rok przynosi dobre i złe chwile, dobre i złe wybory, i tak też było w tym roku. Gdybym zrobiła listę przypuszczam, że mogłaby ona mieć tyle samo plusów, co minusów. Ale czy jest w tym coś złego, żeby mieć nadzieję, że będzie lepiej? :) W końcu to zawsze dodatkowa motywacja, żeby coś w tym kierunku zrobić! :) Co minęło? Wolę się skupić na tym co nadejdzie. Przede mną kilka bardzo ważnych decyzji i liczę na to, że podejmę je właściwie. A na podsumowanie tego kończącego się roku jeszcze przyjdzie czas.

Korzystając również z okazji, że Święta jeszcze trwają, chciałabym Wam wszystkim złożyć najserdeczniejsze życzenia Wesołych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, a także życzyć Wam dużo zdrowia i szczęścia w Nowym-aktywnym (mam nadzieję) Roku! :)!

czwartek, 18 grudnia 2014

Pomysły na FIT PREZENTY

Do Świąt coraz mniej czasu i to już chyba ostatnia chwila na zorganizowanie prezentów dla najbliższych ;). Co roku mówię sobie, że następnym razem zabiorę się za to odpowiednio wcześniej i co roku wychodzi tak samo. Za każdym razem mam też ten sam problem - co komu kupić, żeby prezent się naprawdę podobał, ale też żeby był niespodzianką :). Bo w końcu te niespodzianki są najlepsze! (Oczywiście pod warunkiem, że są trafione!). Nie lubię też kupować byle czego i byle po to, aby odbębnić sprawę - nie o to przecież tutaj chodzi.

Dzisiaj spróbuję stworzyć taki mini bank pomysłów prezentów dla osób aktywnych, prowadzących zdrowy tryb życia. Jednak przed każdą decyzją dobrze jest wybadać, czy wybrana przez nas rzecz, aby na pewno będzie potrzebna i, czy czasem nie zalega już gdzieś na półkach.

1. Sportowe
Tutaj mamy dość duży wachlarz możliwości. Możemy wybrać odzież sportową, która osobom aktywnym zawsze się przyda :), różnego rodzaju akcesoria sportowe, czy też karnety na siłownię, ścianki wspinaczkowe itp. Większość sklepów oferuje świąteczne promocje lub wyprzedaże, więc można trafić na wiele ciekawych okazji.

Kłódka do torby na rower, Decathlon 14,99; Skakanka z licznikiem, Decathlon 44,99; Opaska na rękę, Decathlon 29,99; Torba treningowa Reebok, Fitness Trening 149,00; Przyrząd do ćwiczeń mięśni brzucha, Decathlon 99,99; Kurtka przeciwdeszczowa Adidas, Decathlon 89,99; Rękawiczki do jazdy na rowerze, Decathlon 29,99; Top sportowy, Zumbasklep.pl 175,00.

2. Kuchenne/Kulinarne
Sprzęt lub akcesoria kuchenne są standardem jeśli chodzi o kuchnię. Ciekawym pomysłem może być oryginalny produkt spożywczy (zwłaszcza jeśli osoba, dla której ma być przeznaczony prezent lubi poznawać nowe smaki i eksperymentować w kuchni). Bezpiecznym prezentem będzie dobra kawa lub herbata, czy słoik miodu od pszczelarza. Jeśli potrafimy - oryginalne będzie podarowanie produktu własnej roboty :).

Kombiwar halogenowy Sensor, Media Markt 149,00; Waga kuchenna Limonki Łucznik, Euro RTV AGD 39,99; Cud Miód Box, Cudmiodbox.pl 69,00.

4. Literatura
W tej chwili wiele znanych sportowców wydaje książki, w których dzielą się swoimi sprawdzonymi sposobami na zdrowy tryb życia. Coraz częściej można też znaleźć książki kucharskie z przepisami na zdrowe potrawy lub poradniki typu jak żyć zdrowo i jak wytrwać w swoich postanowieniach. Dobrym pomysłem mogą być też biografie sportowców lub innych osób, którzy w swoim życiu zaliczyli wiele wzlotów i upadków, a  mimo tego nie poddawali się i wytrwale dążyli do celu, dzięki czemu osiągnęli sukces! Taka biografia może nie jest prezentem praktycznym, ale na pewno bardzo motywującym.

Książka kucharska dla aktywnych. Waga startowa, Empik 43,99; Żyj zdrowo i aktywnie z Anną Lewandowską, Empik 33,49; Nick Vujcic, Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń! Empik 35,49.

5. Suplementy diety
Suplementy mogą być fajnym prezentem pod warunkiem, że nie kupimy ich zupełnie na własną rękę.

6. Kosmetyki
W tej kwestii staram się być ostrożna, bo bardzo łatwo jest nie trafić z takim prezentem. Dlatego jeśli decyduję się na kosmetyczny zakup to wybieram produkty w miarę uniwersalne takie jak balsamy do ciała, żele lub kremy pod prysznic, peelingi czy sól do kąpieli.

Krem pod prysznic Silk Beauty Luxury, Oriflame 24,00; Natural Aromas Sól do kąpieli Owoc Mango, Douglas 19,00; Beta Glucan Nawilżający balsam do ciała, FM 35,90; Peeling solny Kwiat Wiśni, FM 33,30; Naturalne mydło do ciała w kształcie kawałka tortu, FM 16,90.

7. Karty upominkowe/podarunkowe
To jest bardzo dobre i bezpieczne rozwiązanie jeśli chcemy sprawić komuś przyjemność, ale kompletnie nie wiemy co kupić. Większość sklepów ma już w swojej ofercie taką opcję. Zazwyczaj wartość kart jest już ustalona, ale w niektórych sklepach (np. w Decathlonie) dostępna jest karta elektroniczna doładowywana wybraną przez nas kwotą, od 30 zł do 1000 zł.

8. Inne
Zaproszenie na masaż, odtwarzacz mp3. gadżety sportowe, płyta DVD z treningiem ulubionego sportowca.

Bransoletki, Zumbasklep.pl 35,00; Odtwarzacz mp3 Delight+ Nabaiji, Decathlon 149,99; Ręcznik plażowy, Zumbasklep.pl 89,00.

Przed zakupem prezentu warto też pamiętać, że nie ilość wydanych pieniędzy ma tutaj największe znaczenie, a uśmiech który ten prezent wywoła :). Drogie rzeczy nie zagwarantują nam, że prezent zachwyci osobę, dla której jest przeznaczony. Dlatego czasami zamiast kupować drogie i ryzykowne prezenty lepiej wykorzystać swoje umiejętności i przygotować coś samemu, coś niepowtarzalnego :). I to warto rozważyć przy decyzji o jakimkolwiek prezencie :).

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Ćwiczenia na pośladki WH

Już dawno nie było tu żadnego postu o ćwiczeniach, bo i moje treningi nie są ostatnio urozmaicane. Właściwie jedyną regularną aktywnością ostatnich dni jest zumba. Dodatkowo zepsuł mi się licznik w skakance i przydarzyło się też kilka dni bez skakania. Nie ukrywam, że częściowo właśnie z tego powodu. Wiem, wiem to żadna tragedia, można skakać i bez niego, ale człowiek się do wygody bardzo szybko przyzwyczaja ;). W każdym bądź razie skakanki nie porzucam, ale żeby wprowadzić jednak jakąś różnorodność chcę wypróbować ćwiczenia, głównie na pośladki, które zaproponowała instruktorka fitness Bethany Lyons dla magazynu Women's Health. Oto krótki filmik instruktażowy:


1. Rozgrzewka
Wykonaj 5-10 powtórzeń każdego ćwiczenia i 10-15 powtórzeń ćwiczenia z taśmą.

2. Trening
Trening składa się z trzech serii, a każda z nich zawiera 2 ćwiczenia. W każdej serii wykonaj bez przerwy po 10-12 powtórzeń każdego ćwiczenia. 30-60 sekundową przerwę można zrobić po wykonaniu obu ćwiczeń z serii.

Trening wykonuj 3 razy w tygodniu.

A jeszcze wracając do skakanki... Miałam ostatnio problem z określeniem się w kwestii prezentu na Święta za co jestem trochę ścigana ;). A wczoraj przeglądałam stronę Decathlonu i właśnie tam trafiłam na wydaje się ciekawą skakankę. Też z licznikiem, chyba bardziej rozpoznawalnej firmy i w nieco wyższej cenie, więc jest szansa, że będzie też lepszej jakości niż ta moja dotychczasowa chińska ;).

środa, 10 grudnia 2014

Fit foto wyzwanie - listopad 2014

Nie wiem, czy to tylko moje wrażenie, ale ostatnie miesiące mijają niemal ekspresowo! Jesień dopiero się zaczynała, a już można dostrzec zimę... (Chociaż ja cały czas w jesiennej kurtce i butach chodzę..). I w takim właśnie tempie minęło kolejne wyzwanie. Ale, że tym razem było to wyzwanie fotograficzne to od razu przechodzę do konkretów.


1. Jesień - generalnie nie lubię, ale w takich barwach prezentuje się optymistycznie.
2. Czas wolny - hahaha.. dokładnie tak ostatnio wyglądał! :P
3. Napój - zielona herbata z miodem i cytryną.


4. Odkrycie - kaki, powinnam odkryć już znacznie wcześniej :).
5. Trening - w tym miesiącu odpuściłam skakankę przez około tydzień, ale nie jest tak najgorzej.
6. Białko - teraz mrożony, ale nie mogę się doczekać sezonu na świeży bób :).


7. Przyprawa - moja ulubiona, dzięki niej nawet zwykła kanapka zyskuje włoski smak i zapach :).
8. Sprzęt do ćwiczeń - trzeci miesiąc ze skakanką!
9. Organizacja - bez tych rzeczy ani rusz...


10. Fit - orzechy włoskie, moja fit-przekąska ostatnich dni.
11. Polskie super food - nieśmiertelne ogórki kiszone :).
12. Wspomnienie - wiosny... choć zdjęcie autentycznie jesienne!


13. Smak - surowe marchewki, dawno nie jadłam, a bardzo lubię.
14. Ulubiona aktywność - tu nie ma zaskoczenia - zumba :).
15. Film - Lucek jest the best :D.


16. Dieta - obiad na mieście... sałatka z kurczakiem i sosem jogurtowo-czosnkowym.
17. Cecha charakteru - znajomi twierdzą, że jestem wytrwała. Ja myślę, że różnie z tym bywa.
18. Coś ciepłego - moja ulubiona kamizelka :).


19. Śniadanie - eggsadilla, bardzo fajne połączenie wrapa, jajek, sera i dodatków.
20. Motywacja - im się udało, więc i ja dam radę zrealizować swojej cele!
21. Suplement - Falvit, zestaw witamin i minerałów, mój jesienny wspomagacz.


22. Przetwory - soki, kompoty, ogórki kiszone, grzybki itp., w piwnicy babci trochę tego jest...
23. Aktywność w mieście/na wsi - jesienny spacer po parku.
24. Ciało - fragment moich nóg przed balsamowaniem :P.


25. Słaby punkt - punktualność.. Nie zawsze i nie wszędzie, ale z tym mam problem.
26. Kolor - znowu paznokcie.. ale nie bez powodu są takich w kolorach :).
27. Osiągnięcie - tu się najdłużej zastanawiałam i chyba w ostatnim czasie nie ma nic konkretnego.


28. Czasopismo - chyba ostatnie jakie kupiłam, do tego jeszcze latem i cały czas nie przeczytane.
29. Zakupy - ostatnio rzadko kupuję coś nowego, ale tym bluzkom nie mogłam się oprzeć :).
30. Mit - makaron równa się puste kalorie i dodatkowe kilogramy. Bzdura!

wtorek, 9 grudnia 2014

Placki pieczarkowe

Pieczarki uwielbiam chyba w każdej postaci, w ogóle grzyby! Dlatego znajdując ten przepis w internecie nie mogłam go nie wypróbować. 







0,5 szklanki mąki
150 ml jogurtu naturalnego
1 jajko
5-7 pieczarek
cebula
sól, pieprz







Jajko mieszamy z jogurtem, dodajemy mąkę i przyprawiamy. Następnie powstałe ciasto dokładnie mieszamy. Cebulę i pieczarki kroimy i podsmażamy na patelni. Następnie studzimy i miksujemy na gładką masę. Dodajemy do ciasta i mieszamy aż składniki się połączą. Smażymy na średnim ogniu (1 łyżka = 1 placek).

Ja tym razem pieczarek nie miksowałam i dodałam je w małych kawałkach, co widać na zdjęciu. Dlatego smak moich placków nie był równo wymieszany.

wtorek, 2 grudnia 2014

Moje zumbowe początki - piosenki :)

Miałam chyba to szczęście, że na początku mojej przygody z zumbą trafiłam jeszcze na tzw. zumbową klasykę - hity najbardziej charakterystyczne i absolutnie niepowtarzalne! To dzięki nim i genialnej instruktorce poszłam na kolejne zajęcia i dziś już sobie nie wyobrażam swojego życia bez tego cholernie pozytywnego szaleństwa :)!
  • Daddy Yankee - Limbo

  • Don Omar - Hasta Que Salga El Sol

  • Les Jumo ft. Mohombi - Sexy

  • Dj Mam's ft. Soldat Jahman & Luis Guisao - Zumba He Zumba Ha

  • Daddy Yankee ft. Omega el Fuerte - Estrellita de madrugada

I mimo, że dziś tańczymy do wielu naprawdę świetnych piosenek, to mimo wszystko do tych powyżej mam ogromny sentyment :). W końcu to od nich całe to moje zumbowe szaleństwo się zaczęło :)...

sobota, 29 listopada 2014

Owoc kaki (persymona)

Wielokrotnie widziałam kaki w sklepach, wielokrotnie też nosiłam się z zamiarem spróbowania, ale mimo tego owoc ten ani razu nie wylądował w moim koszyku. Do wczoraj. Kupiłam, spróbowałam i stwierdzam, że jest genialne! :)  Nie wiem dlaczego nie odważyłam się zrobić tego wcześniej. Być może było to spowodowane m.in. ceną, ale biorąc pod uwagę, że wczoraj kupiłam 2 sztuki za około 2,70 zł to ten argument jakoś do mnie nie przemawia ;). Aczkolwiek kompletnie nie pamiętam jego poprzednich cen. Ale to teraz jest mało istotne. Ważne, że w końcu wiem jak kaki smakuje!

Postanowiłam też sprawdzić wartości zdrowotne tego owocu. Okazuje się, że jest on doskonałym źródłem witaminy A i C oraz błonnika. Zawiera też rozmaite związki fotochemiczne, które mają działanie przeciwutleniające, a także obniża poziom cholesterolu. I to co mnie najbardziej zainteresowało (i w sumie też bardzo zaskoczyło) - według badań przeprowadzonych przez naukowców z Mie University w Japonii, wyciąg z kaki może silnie hamować rozwój komórek białaczki, a także wywołać ich śmierć komórkową (tzw. apoptozę). Według tych badań, już po 3-dniowej kuracji następują poważne uszkodzenia w komórkach nowotworowych. Wow!


Kolejny owoc do listy ulubionych :).

sobota, 15 listopada 2014

Liebster Blog Award - moje odpowiedzi..

Do tej pory unikałam napisania postu w ramach tej zabawy. Nie chciałam pisać zbyt szczegółowo na swój temat, a głównie takie pytania się pojawiały. Zmieniłam zdanie, bo pytania, na które tym razem mam odpowiedzieć pokrywają się ściśle z tematyką mojego bloga i nie wymagają zdradzania zbyt wielu szczegółów dotyczących mojej osoby ;).


Każdy ma swoją historię z aktywnością fizyczną – jaka jest Twoja?
Nie mam pojęcia kiedy się tak naprawdę zaczęła ;). Odkąd pamiętam byłam związana ze sportem - rodzice trenowali, ja zaczęłam mniej więcej w wieku 6-7 lat. Chociaż zdjęcia, na których robię różne wygibasy mam z jeszcze wcześniejszych lat dzieciństwa! Tak więc sport od zawsze był w moim życiu i był dla mnie bardzo ważny. Miałam nadzieję móc go uprawiać najdłużej jak się da! Niestety dyscyplina, którą trenowałam, była w pewnym sensie sportem zespołowym, gdzie zmiana partnera lub partnerki nie jest tak prosta jak np. w grach zespołowych. I właśnie to spowodowało, że w pewnym momencie dalsze trenowanie stało się niemożliwe. Równocześnie zdałam maturę i wyjechałam na studia co też wpłynęło na dalsze treningi, ale to zupełnie inna historia.
Poważna przerwa w mojej aktywności fizycznej miała miejsce w momencie kiedy skończyłam studia i zaczęłam pracę. Przy okazji zaczęłam też regularnie jeździć samochodem i to był gwóźdź do trumny. Słabo wspominam tamten okres w życiu. Trwał on około 1,5-2 lat. Potem kategorycznie powiedziałam dość takiej sytuacji. Zaczęłam chodzić na zumbę i na siłownię, w międzyczasie pojawił się też basen. Zaczęłam też odstawiać samochód kiedy tylko mogłam.
W tej chwili jestem kompletnie uzależnioną zumbiarą ;P, a od niedawna znów uczę się salsy :).
Tak w wielkim skrócie wygląda moja aktywna historia :).

Trenujesz głównie o poranku, w południe czy wieczorami?
To zależy. Ogólnie rzecz biorąc najczęściej ćwiczę wieczorami, bo wtedy odbywają się zajęcia. Ale od momentu, kiedy zaczęłam skakać na skakance bardzo często robię to również przed wyjściem do pracy.

Idealne fit śniadanie, to…?
Moim zdaniem idealne śniadanie powinno być syte (ale bez przesady :P ) i bogate w białko. Ale chyba nie mam takiego ulubionego śniadania. Ostatnio najczęściej przygotowuję omlety albo frittaty. 

Czy zrealizowałaś kiedyś określony program treningowy? Np. Insanity lub jedno z 30-to dniowych wyzwań? Jak było?
Od września, co miesiąc podejmuję wyzwania skakankowe, natomiast wcześniej podjęłam (i ukończyłam) 30-dniowe wyzwanie z przysiadami oraz aerobiczną 6 Weidera. Ukończenie każdego z tych wyzwań sprawiło mi wiele satysfakcji, zwłaszcza że łatwo nie było. Ale w końcu jak sama nazwa wskazuje miały to być wyzwania.

Jak bardzo jesteś restrykcyjna/ny w swoich zdrowych nawykach żywieniowych?
Nie bardzo. I to mnie wkurza. Generalnie w moim przypadku działa to falowo. Są okresy, w których się bardzo mobilizuję i potrafię odmówić sobie wszystkich niezdrowych produktów oraz pilnować ilości jedzenia które jem. Ale są też i takie, kiedy pozwalam sobie na słabości zbyt często. Ale generalnie rzecz biorąc staram się jeść mądrze i nie przesadzać z poddawaniem się słabościom.

Czym dla Ciebie jest blog, który prowadzisz?
Zakładając bloga liczyłam na to, że w ten sposób uda mi się mniej chaotycznie utrzymać motywację w dążeniu do tzw. 'idealniej mnie', a przy okazji miał być formą rozrywki i miejscem dzięki któremu będę mogła nauczyć się wielu nowych rzeczy związanych z tematyką zdrowego stylu życia - zwłaszcza tych kuchennych ;).

Zdrowa dieta, regularne treningi, odpowiednia ilość snu, picie dużej ilości wody – co jest dla Ciebie największym wyzwaniem?
Zdecydowanie zdrowa dieta! Jak już wspomniałam ze sportem jestem związana od dziecka, więc regularność w tej kwestii jest dla mnie czymś zupełnie normalnym. Z piciem dużej ilości wody też nie mam problemu. Jedynie zimą, poza treningami, znacznie więcej niż wody piję zielonej herbaty. Ale to też zdrowo :). A jeśli chodzi o sen to myślę, że na chwile obecną mam go wystarczająco dużo. Chociaż powinnam przypilnować, aby zasypiać wcześniej i tym samym wcześniej wstawać.

Jaki jest Twój ulubiony trening/zestaw treningowy?
Uwielbiam taniec, ale bardzo lubię też ćwiczenia siłowe. Większość mojego życia stanowiły właśnie treningi siłowe, z dodatkiem tańca. W tej chwili jest zupełnie odwrotnie - taniec zdecydowanie dominuje! Zumba zdecydowanie dominuje :). I te rozchichrane treningi są w tej chwili moją ulubioną formą aktywności. Intensywność jest naprawdę bardzo duża, więc zaliczam ją do treningów.

Czy zachęcasz swoich bliskich i znajomych do aktywnego i zdrowego trybu życia?
Ostatnio okazuje się, że tak :). Ale staram się nie robić tego zbyt nachalnie, z uwagi na to, że mogłoby to mieć zupełnie odwrotny skutek.

Czy przykładasz wagę do odzieży, w której trenujesz?
Przede wszystkim musi być wygodna - to raz, a dwa - taka, na której nie widać mokrych plam potu. I do tych dwóch rzeczy najbardziej przywiązuję wagę. Oczywiście najlepszy trening jest wtedy, gdy ledwo wychodzę z niego na własnych nogach, a pot leje się ze mnie strumieniami. Ale czy od razu musi to być widoczne również na ubraniu?

Czy jest jakieś wyjątkowe miejsce, w którym chciałabyś zrobić swój trening?
Chyba nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Uwielbiam morze, plaże... więc myślę, że w jakimś egzotycznym miejscu właśnie w takiej scenerii :).


Na koniec taka krótka informacja: nie nominuję nikogo :). Być może to wbrew zasadom tej zabawy, ale trudno ;). Natomiast jeżeli ktoś będzie miał ochotę odpowiedzieć na te pytania to myślę, że Magda - ich autorka, nie będzie miała nic przeciwko :).

środa, 12 listopada 2014

Plankowe ćwiczenia na boczki

Odwiedzam wiele stron i blogów w poszukiwaniu interesujących informacji na temat aktywnego stylu życia. I mimo, że wszystkich pewnie nie sprawdzę na własnym ciele to uważam, że warto mieć je zebrane gdzieś w jednym miejscu - a nóż widelec kiedyś się przydadzą :). A ten blog jest w końcu własnie takim miejscem.

I jakiś czas temu trafiłam na ćwiczenia na boczki oparte na plankach. Boczki to chyba najgorsza, zaraz po cellulicie, zmora kobiet - tak myślę. Chociaż przekonałam się o tym dopiero 2-3 lata temu, wcześniej nie miałam z nimi problemu. Co prawda od kiedy wzięłam się porządnie za siebie prawie się ich pozbyłam, ale jednak jeszcze nie do końca jestem zadowolona z tej części ciała. Niewykluczone więc, że wykorzystam niektóre z nich w najbliższym czasie.





Zalecane jest, aby początkowo każde ćwiczenie wykonywać przez 30 sekund, a całość powtarzać minimum 2 razy w tygodniu. Oczywiście odpowiednia dieta w przypadku tej części ciała jest szczególnie ważna.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Nieśmiertelna Danza Kuduro!

Jeden z niewielu fajnych zumbowych hitów, który cały czas mamy szansę usłyszeć w radiu. I chyba jeden z tych, który się nigdy nie nudzi :)...


Taka rozgrzewka przed dzisiejszą zumbą :)

sobota, 8 listopada 2014

Projekt październik w słowach (tydzień 5): Dzień w zdjęciach: Halloween!

I znowu jestem spóźniona z postem! Tym razem przesadziłam! Ale w końcu jest - ostatni wpis z projektu "Październik w słowach".

Mój zwykły-niezwykły dzień w poprzednim tygodniu to było zdecydowanie Halloween. Niestety dzień zleciał tak szybko, że nie zdążyłam uwiecznić niektórych momentów tak jakbym chciała, ale to co jest - mimo, że niewiele - w skrócie pokazuje jak ten dzień wyglądał,

Bardzo spodobał mi się pomysł z ruchomym gifem stworzonym ze zdjęć, który widziałam na jednym z blogów i postanowiłam pomysł zapożyczyć :).


1-2. Ukończyłam październikowe wyzwanie skakankowe i jakąś połowę wyzwania wrześniowego - łącznie ponad 38,000 skoków
3. To był dzień nie do końca normalnych połączeń jedzeniowych, na zdjęciu papryka z bananem. Generalnie nie lubię takich eksperymentów, ale tego dnia to było takie normalne ;)
4. Szybki, spontaniczny i zupełnie przypadkowy zakup ręczniczków na zumbę. Uwielbiam takie kolory :)
5. Dotarły do mnie trzy nowe kosmetyki: serum przeciwzmarszczkowe ;), kolejna cudowna woda toaletowa i krem do rąk z silikonem i gliceryną
6. Droga na halloweenową imprezę - zdjęcie miało pokazać klimat tego wieczoru.... i pokazało jak cholera :P.. Na szczęście impreza w przeciwieństwie do zdjęcia była bardzo udana :)
7. Mały fragment mojego przebrania - z braku czasu poszłam w standard - byłam wiedźmą, czy czarownicą. W każdym razie czymś straszącym ;). Chociaż tak naprawdę najprościej byłoby po prostu pójść bez makijażu :D
8. I na koniec kawałek wystroju sali, w której imprezą się odbyła

czwartek, 6 listopada 2014

Skakanką po Europie część 3

Dwa miesiące ze skakanką spowodowały, że nie chcę już z tej formy aktywności rezygnować. Przynajmniej do momentu kiedy mam możliwość skakać w domu ;). Okazało się to świetnym uzupełnieniem moich treningów zumbowych w sytuacji, kiedy godzin zumby jest chwilowo mniej, z przyczyn technicznych.
A jeśli dobrze się zorientowałam to na listopad nie ma nowej skakankowej trasy, więc postanowiłam zacząć realizować poprzednie. A kilka ich jest, więc będę miała co robić :). Zaczynam od trzeciej części trasy po Europie, Czyli jak zwykle prawie od końca ;).


No to co... za skakankę i do roboty :). Czas rozpocząć kolejne wyzwanie! :)

wtorek, 4 listopada 2014

"Strong is the new skinny" - chwilowa moda, czy trwała zmiana w postrzeganiu atrakcyjności?

Do napisania tego posta zainspirował mnie artykuł Chcę być silna, nie chuda, który porusza kwestie związane - jak sama jego nazwa wskazuje - ze zmianą postrzegania atrakcyjności poprzez kobiety. W artykule przedstawione są dwa różne spojrzenia: z jednej strony obawy specjalistów od zdrowia o rozsądne podejście do tematu tej zmiany, a z drugiej opinia trenerów, którzy zwracają uwagę na jej pozytywny wpływ.

Muszę przyznać, że chyba pierwszy raz spotkałam się z określeniem tej - według mnie bardzo korzystnej - zmiany jako nową, budzącą obawy modę, która podobnie jak 'chudość' koncentruje się tylko i wyłącznie na wyglądzie. I może dlatego zaczynając czytać ten artykuł dopadła mnie wściekłość - bo generalnie potwierdza się znów odwiecznie znany nam już schemat, że czegokolwiek byśmy nie zrobili, cokolwiek by się nie zmieniło to i tak zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie widział w tym problem lub powód do krytyki. Mam tu na myśli tych ekspertów od zdrowia, których opinie zostały przedstawione pod kątem koncentrowania się jedynie na wyglądzie kobiety, a więc znów dążenie za wszelką cenę do cielesnego ideału.

I tu się zgadzam - kobiety chcą być idealne. Ale ideał to też pojęcie bardzo względne. I to co od razu mi przyszło do głowy to pytanie czy rzeczywiście potrzeba wpadać ze skrajności w skrajność? Przecież większość kobiet, które opowiadają się za hasłem "Strong is the new skinny" nie chce wyglądać jak kulturystki - tylko mieć piękne, zdrowe ciało z widocznym zaznaczeniem mięśni. Warto przyjrzeć się temu, że ten rodzaj "chudości", jak to zostało nazwane w artykule, bazuje na odpowiednim odżywianiu i ćwiczeniach, a przecież jedno i drugie ma bardzo dobry wpływ na organizm człowieka.
Oczywiście zawsze znajdują się wyjątki, które podążając za modą zatracają zdrowy rozsądek i wtedy efekty faktycznie są niepokojące. Ale czy trzeba od razu tak uogólniać i dostrzegać jedynie kolejne zagrożenia? Ja nie twierdzę, że problem totalnego, niezdrowego zatracenia w fitnessie nie istnieje. Bo jeśli skupiamy się tylko na wyglądzie to tak naprawdę działamy na swoją szkodę. Jednak warto też pamiętać, że ta siła, o której mowa budowana jest nie tylko fizycznie, a przede wszystkim wynika z kształtowania naszej osobowości i charakteru. A to osiągamy poprzez determinację, dyscyplinę i zdobywanie wiedzy potrzebnej do odpowiedniego przeprowadzania treningów i właściwego odżywiania. Każda z tych cech ma również swoje przełożenie w życiu codziennym. I ja widzę w tym zdecydowanie więcej plusów. I co jeszcze ważne - nie możemy porównywać dziewczyn trenujących dla siebie z tymi, które sportem zajmują się zawodowo, z oczywistych względów.

I nawet jeżeli zainteresowanie aktywnym trybem życia miałoby wynikać z tzw. mody, to chyba lepiej, że kobiety coraz chętniej zdrowo pracują nad swoim ciałem niż miałyby się głodzić. Lepiej, że wzorem do naśladowania staje się prowadząca zdrowy tryb życia sport's woman (nawet jeśli jej ciało jest wyrzeźbione bardziej niż same byśmy chciały mieć swoje) niż kolejna wychudzona modelka. Takie jest moje zdanie i mam nadzieję, że ta zmiana nie jest jedynie chwilowym trendem, i że czasy kiedy wystające kości były określane jako piękne już minęły.

niedziela, 2 listopada 2014

Skakanką po Beskidzie Żywieckim - wyzwanie ukończone!

14,034 skoki zaległego wyzwania wrześniowego (po Europie) i 24,623 skoki po Beskidzie Żywieckim. W sumie 38,657 skoków w październiku - plan udało się zrealizować! :)


I nawet nie było aż tak ciężko jak myślałam. Chociaż oczywiście nie przyszło mi to też z łatwością. Udało się w dużej mierze dzięki odpowiedniej organizacji i mobilizacji, w której udało mi się wytrwać przez ten miesiąc. Starałam się skakać codziennie, chociaż wkradło się kilka dni bez skakanki. Odpoczynek też był potrzebny.
Średnio musiałam wykonać około 1500 skoków każdego dnia, a po wrześniowym odświeżeniu skakanki okazało się, że nie było to takie trudne do wykonania ;). Tak więc jestem bardzo zadowolona, ale i zaskoczona, że tak szybko zrobiłam w tej kwestii postęp :).

czwartek, 30 października 2014

Zumba: General Degree - Bambalam :)

Ostatni zumbowy hit wrzucałam jakoś miesiąc temu, więc dzisiaj czas na kolejny. Bambalam :D


Myślę, że ten filmik rewelacyjnie pokazuje tą radość i ciekawość, które zumba wywołuje zarówno u tańczących, jak i u obserwatorów ;). 

I jak tu usiedzieć na miejscu... ;D

niedziela, 26 października 2014

Projekt październik w słowach (tydzień 4): Motywacja

Motywacja jest niesamowicie ważna w każdym aspekcie życia, bez względu na to,czy mamy na myśli sport, pracę, relacje towarzyskie, czy może sprawy związane z mieszkaniem jak np remont, czy jeszcze inne. I w tym poście chciałabym się skupić na tym, co mnie osobiście najbardziej motywuje do wszelkiego działania.

A więc co mnie motywuje? (kolejność przypadkowa)

1. Zdjęcia
Oj tak! Uwielbiam oglądać zdjęcia wysportowanych osób! Ale to zdjęcia tych, którzy wygrali z własnymi słabościami napędzają mnie najbardziej!

Poniżej kilka moich ulubionych zdjęć fit modelek, prezentujących idealne - według mnie - kobiece sylwetki.


2. Cytaty
Jest wiele cytatów, które mnie ogromnie motywują, ale jest jeden najbardziej przeze mnie uwielbiany:


Co w tłumaczeniu znaczy "Nie czekaj na idealny moment. Wybierz moment i spraw by był idealny" :). Bo w końcu samo nic się nie zrobi! Możemy usiąść i czekać aż odpowiednia chwila na cokolwiek nadejdzie, albo postanowić kiedy ta chwila ma nadejść. Byle nie byłoby to słowo o nieistniejącej krainie "jutro" ;).

3. Pozytywnie zakręceni ludzie
Oczywiście, że działając w pojedynkę możemy osiągnąć więcej, bo nic ani nikt nas nie ogranicza. Ale kto powiedział, że w tym co robimy, nie warto mieć szalonych krejzoli wokół siebie, którzy też podążają własną ścieżką, a przy tym zarażają świetnym humorem i potwierdzają, że Twój wysiłek ma sens :). Już nie mówiąc o zazwyczaj bardzo pozytywnym podejściu do życia takich osób i ich genialnym wpływie na całe nasze samopoczucie :).

4. Dobry humor
I dlatego trzeba czerpać przyjemność z nawet najmniejszych rzeczy! O wiele łatwiej jest mi zabrać się za cokolwiek, kiedy mam dobry humor niż wtedy, gdy dopada mnie chandra i najchętniej nie wychodziłabym z łóżka. Dobry humor powoduje też u mnie dodatkowy przypływ energii i w konsekwencji lepszą efektywność w działaniu.

5. Złość
Tak, dobrze widzicie. Czasami motywuje mnie po prostu ogromna złość. Tak się zdarza najczęściej jak wpadnę w mega dołek, kiedy wszystko idzie nie tak... najpierw dam upust emocjom poprzez łzy, a potem mam ogromną ochotę pokazać życiu, że może sobie rzucać kłody pod moje nogi ile chce, a ja i tak skopię mu tyłek! ;)
Ponadto, w sporcie złość zawsze dodawała mi mnóstwo energii. Ta adrenalina, która szła z nią w parze powodowała (i nadal powoduje), że jestem w stanie zrobić znacznie więcej niż normalnie.

Chociaż akurat zdecydowanie wolę te pozytywne czynniki motywujące :).

6. Postępy
To już wydaje mi się klasyka. Chyba nic tak nie motywuje jak widoczne postępy :). Tutaj nawet nie trzeba nic rozwijać.

I to wydaje mi się są moje największe motywatory. Raczej standardowy zestaw ;), ale naprawdę bardzo skuteczny!

poniedziałek, 20 października 2014

Fritata z porem i serem kozim

Poszłam za ciosem i wczoraj na śniadanie wypróbowałam kolejny fritatowy przepis. Co najważniejsze - też się udał! :D Mimo, że wyjęcie jej w całości z naczynia żaroodpornego nie było już tak łatwe jak poprzednim razem.







2 średnie jajka
40 g koziego sera
50 g gęstego jogurtu naturalnego
50 g białej części pora
kilka piórek czerwonej cebuli lub dymki
sól, pieprz






Jajka wbijamy do małego naczynia żaroodpornego. Por kroimy na połówki krążków, wrzucamy do jajek i doprawiamy. Dodajemy jogurt. Na wierzchu układamy plastry sera i posypujemy pokrojoną w kosteczkę cebulą. Por można wcześniej zeszklić na nieprzywierającej patelni bez tłuszczu.

niedziela, 19 października 2014

Projekt październik w słowach (tydzień 3): Radość

"Radość to odczuwanie zadowolenia i satysfakcji przejawiające się śmiechem, optymistycznym spojrzeniem na rzeczywistość, czy poczuciem beztroski" - taka jest definicja słownikowa. Moim zdaniem jest zdecydowanie za rzadko odczuwana przez wiele osób. Przypuszczam, że może to wynikać z pędu w jakim obecnie żyjemy, przez co za bardzo skupiamy się na problemach, nie dostrzegając pozytywnych momentów dnia codziennego.

Jak sobie pomyślę jak wyglądało moje życie jakieś 2 lata temu to nie mogę zrozumieć jak mogłam aż tak popaść w rutynę i rezygnować z wielu przyjemności na rzecz pewnych idei, które w efekcie i tak okazały się nie warte poświęceń. Każdy mój dzień wyglądał praktycznie tak samo. To nie tak, że kompletnie brakowało wtedy optymizmu w moim życiu, ale robiłam właśnie to, o czym przed chwilą wspomniałam - nie zauważałam drobnych rzeczy, które mogą wywołać uśmiech i sprawić, że ten zwykły dzień będzie kolorowy. I chyba właśnie przez to wspominam tamten okres raczej w szarych barwach, z wyjątkami oczywiście,

A potem bardzo dużo się zmieniło. Przestałam planować rzeczy, na które jak się okazało nie mam wpływu, a zaczęłam robić kroki naprzód, żeby zmieniać te, na które ten wpływ mam. Wtedy też zaczęła się moja przygoda z zumbą. I to był jeden z tych momentów, który sprawił, że moje dawne radosne ja powróciło :)! Ta radość, która mnie ogarnia podczas każdych zajęć... nie do opisania! (jak już zresztą nie raz o tym wspominałam :). Ale właśnie ta zumbowa radość zaczęła się przenosić na pozostałe aspekty mojego życia..

Poznałam wielu świetnych ludzi, dzięki którym więcej się dzieje. Ale byli też i tacy, o których wolałabym zapomnieć. Jednak i te znajomości nauczyły mnie kilku rzeczy. Grunt, żeby to wszystko co się w życiu dzieje potrafić dobrze zinterpretować. I nie dołować się za długo!! Bo każde niepowodzenie, które nas spotyka jest po to, aby nas czegoś nauczyć. A kiedy te niepowodzenia się zdarzają, człowiek bardziej docenia te wszystkie dobre rzeczy, które mu się przytrafiają. Tak mi się wydaje. Bo przecież nigdy nie jest idealnie, nigdy nie jest tylko dobrze. Ale ciesząc się z tych naprawdę drobnych rzeczy, które przecież codziennie nam towarzyszą, te gorsze chwile nie są dominujące i nie przytłaczają nas w tym codziennym funkcjonowaniu. Negatywne myślenie przyciąga następne... i następne. Ale pozytywne działa dokładnie tak samo. Dlatego naprawdę warto dostrzegać wszystko co wzbudza w nas uśmiech, bo to małymi kroczkami prowadzi nas szczęścia :).

Tyle mojego wywodu na ten temat ;).

A teraz 7 rzeczy, które w ostatnich dniach wywołały u mnie radość:


1. Ulubione kolory na pazurach :). Chociaż zdjęcie nie do końca oddaje ich rzeczywisty odcień.
2. Jeden z moich kochanych mordków. Bez nich nie byłoby tak radośnie :)
3. Płyty uwielbianego przeze mnie Piaska. Wreszcie do mnie dotarły! :)


4. Prawie weekendowy spacer. Mimo że jest już jesień ten dzień był bardzo wiosenny :)
5. Charytatywny maraton zumbowy - tutaj nic nie trzeba więcej dodawać :)


6. Tworzenie biżuterii artystycznej (na zdjęciu z elementów swarovskiego)
7. Własnoręcznie wykonany prezent, który dostałam od uczennicy :)

środa, 15 października 2014

Projekt październik w słowach (tydzień 2): Odkrycie kulinarne: Fritata z pomidorami i mozzarellą

Przystępując do projektu "Październik w słowach" wiedziałam, że dwa pierwsze posty będą dla mnie najtrudniejsze. Pisanie stricte o sobie jeszcze średnio mi wychodzi, a za kombinacjami w kuchni też generalnie nie przepadam. I właśnie dlatego pisząc pierwszy post w ramach tego projektu skupiłam się raczej na drobnej zmianie niż na swojej osobie.
Ale w tej chwili to mam dopiero nie lada wyzwanie ;). Od ponad tygodnia myślałam nad tematem odkrycia kulinarnego - z marnym skutkiem. Kilka razy wybrałam się na przeszpiegi do sklepów spożywczych z nadzieją, że wynajdę coś naprawdę interesującego i coś, co może dla wielu będzie podstawowym składnikiem potraw, ale dla mnie będzie naprawdę odkryciem. Z tym, że tak naprawdę nie wiedziałam nawet czego szukam. Katastrofa.

Dopiero we wtorek udało mi się znaleźć coś interesującego - przepis na dietetyczną fritatę z pomidorami i mozzarellą. Co prawda wielu z Was na pewno ma już pyszne fritaty za sobą, więc nie jest to dla Was żadne kulinarne odkrycie. Ja kilka miesięcy temu próbowałam zrobić swoją pierwszą w życiu, ale w efekcie wyszła mi bardziej jajecznica niż fritata ;). Ale cóż, człowiek podobno uczy się na błędach, więc doszłam do wniosku, że może tym razem się uda. No i udało się, więc uznaję ten przepis za moje odkrycie kulinarne ;).






2 duże jajka
1 mały pomidor
40 g sera mozzarella
1,5 łyżki mleka 0,5%
pół ząbka czosnku
łyżeczka oliwy z oliwek
bazylia
sól, pieprz






Jajka roztrzepujemy w małym naczyniu żaroodpornym. Dodajemy mleko, starty ser mozzarella oraz przyprawy. Pomidory zalewamy wrzątkiem i obieramy ze skóry, a następnie kroimy, doprawiamy, polewamy oliwą z oliwek i dodajemy do masy jajecznej. Zapiekamy w piekarniku przez ok. 20 minut w temperaturze 180 stopni.

Wartości odżywcze:

poniedziałek, 13 października 2014

Aerobiczna 6 Weidera

O tych ćwiczeniach, kształtujących mięśnie brzucha, po raz pierwszy usłyszałam od koleżanki jeszcze na studiach. Bardzo je sobie chwaliła i polecała. Mniej więcej dwa lata temu postanowiłam sprawdzić ich skuteczność na sobie i faktycznie - efekty zauważyłam bardzo szybko. Ale muszę też przyznać, że wykonanie całego harmonogramu wymagało ode mnie naprawdę silnej motywacji i samodyscypliny. Ćwiczenia same w sobie nie są trudne, jednak ilość powtórzeń w dalszej części harmonogramu daje w kość. 
Zmobilizowałam się i wytrwałam wszystkie 42 dni! Satysfakcja, którą potem czułam warta była wysiłku :). Dlatego pomyślałam sobie, że dobrym pomysłem będzie wykonanie tych ćwiczeń jeszcze raz. Pod koniec tygodnia zaczynam! I niech to będzie swego rodzaju deklaracja.

Oto instrukcje dotyczące ćwiczeń oraz I wariant harmonogramu:


II wariant aerobicznej 6 Weidera przewiduje 1 dzień przerwy na koniec każdego tygodnia.

Dieta, zumba, skakanka + a6w = brzmi całkiem nieźle..


*******************************************************************
Opóźniony post na temat odkrycia kulinarnego powoli jakoś tam powstaje. Mam nadzieję, że autorka projektu wybaczy mi tą nieterminowość. To dla mnie naprawdę niezłe wyzwanie ;).

sobota, 11 października 2014

Wyzwanie skakankowe na październik: Beskid Żywiecki

Wczorajszy dzień był odpoczynkiem od skakanki. Dałam sobie przez kilka dni nieźle w kość pod tym względem, więc odpoczynek mi się należał :). Ale nie zamierzam odpoczywać za długo, bo dni lecą, a trasa sama się nie wyskacze. Przede mną wyprawa po Beskidzie Żywieckim obejmująca 18,436 km + bonusowe 6,187 km. Jest trochę dłuższa niż ta poprzednia, a mam na to znów niepełny miesiąc.


Przypominając zasady: 1 skok = 1 kilometr, skaczemy według swoich możliwości.

No to do roboty :)

piątek, 10 października 2014

Wrześniowe wyzwanie skakankowe: ukończone z bonusem

Plan działa. Przynajmniej do tej pory wszystko idzie zgodnie z nim i wczoraj udało mi się ukończyć wyzwanie skakankowe zaplanowane na wrzesień. W ciągu 8 dni wykonałam 14,034 skoków, z czego trochę ponad 7000 w ostatni weekend. I to właśnie dzięki temu udało mi się tak szybko uporać się z zaległościami. Biorąc też pod uwagę, że rozpoczęłam wyzwanie około 10 września, a dziś jest 9 październik - wyrobiłam się w miesiącu :P.

Teraz czas na 1-dniową przerwę na szybką regenerację i zabieram się za dalszy ciąg planu - wyzwanie październikowe :). Dam radę! 

Przy okazji muszę wspomnieć o tym w jaki sposób skakanie na skakance wpłynęło na moje ciało. Ogólnie rzecz biorąc już samo moje samopoczucie względem niego znacznie się poprawiło :). I to chyba największy plus. Czuję, że moje nogi stały się mocniejsze, ale i bardziej smukłe, przez co znacznie lepiej się z nimi czuję (dolne partie ciała - zwłaszcza uda - to moja odwieczna zmora). Dodatkowo, obwód każdego uda spadł o 1 cm! Pupa się lekko podniosła i zaokrągliła, a przynajmniej mam takie wrażenie ;). Wiadomo, że to nie są jakieś ogromne zmiany, ale są! A każdy postęp, nawet ten najmniejszy, jest krokiem naprzód.

sobota, 4 października 2014

Projekt październik w słowach (tydzień 1): Pachnąca zmiana

Był taki czas - całkiem niedawno, że w mojej szafce kosmetycznej nie było już gdzie palca wetknąć, a zapasy balsamów do ciała, żeli pod prysznic, perfum i pozostałych kosmetyków wystarczyłyby chyba co najmniej na rok! Postanowiłam więc wstrzymać się z niektórymi zakupami do momentu zużycia tych aktualnie posiadanych. I w końcu nastał ten moment, kiedy szykując się do wyjścia zorientowałam się, że zapasy wód toaletowych właśnie się skończyły, a to co zostało wystarczy może na kilka dni + pół flakonika Amorków, na kupno którego w tej chwili nie mogę sobie pozwolić, więc oszczędzam jak mogę ;).

Z racji tego, że (jak już chyba kiedyś wspominałam) mam dostęp do produktów firmy FM Group jako dystrybutor, najczęściej zamawiam perfumy właśnie tej firmy. Są trwałe, a cena nie jest wygórowana, więc nie trzeba ich oszczędzać :). A, że jesień mnie trochę dobija i poczułam potrzebę jakiejś odmiany - a zmiana koloru włosów nie wchodzi w grę ;) - postanowiłam wypróbować nowe zapachy. Po przewąchaniu chyba wszystkich posiadanych próbek padło na zapachy nr 146 i 298 (na zdjęciach odwrotnie).


Moja zmiana jest naprawdę drobna, ale bardzo poprawiła mi samopoczucie w te nielubiane przeze mnie jesienne dni ;).

Update - Poniżej wrzucam informacje z katalogu dotyczące nut zapachowych. Faktycznie tego tu wcześniej zabrakło. 

czwartek, 2 października 2014

Wyzwanie skakankowe (wrzesień) - podsumowanie

Miałam cichą nadzieje, że uda mi się ukończyć trasę podstawową, a nawet miałam zapędy na bonus.. jednak niestety nie dałam rady ukończyć nawet tej pierwszej. Jestem zarówno zła na siebie, bo mam poczucie, że mogłam to zrobić, gdybym się trochę lepiej zorganizowała, ale też zadowolona, że je w ogóle podjęłam mimo praktycznie połowy miesiąca, więc już na wstępie miałam 10 dni straty. Ale tak naprawdę powodem porażki było to, że koniec końców nie skakałam codziennie. Choć się starałam.

Ostatecznie wykonałam 8613 skoków, co doprowadziło mnie do Zagrzebia :). Tak więc trochę ponad połowę zaplanowanej trasy. Poniżej część moich skakankowych notatek (daty, które wpisywałam wskazują na dzień w którym dotarłam do danej miejscowości).


Na tym jednak nie zamierzam poprzestać i planuję przebyć do końca trasę podstawową i bonus. Wyzwanie jest o tyle trudniejsze, że w 30 dni muszę się wyrobić jeszcze z październikowym ;). I każdy dzień będzie tutaj na wagę złota, a jeden już mi przepadł. Ale to nic, postaram się zrobić wszystko, żeby tym razem mi się udało!

środa, 1 października 2014

Scrambled Eggsadilla

W poszukiwaniu nowych pomysłów na wykorzystanie placków tortilli, trafiłam na amerykański artykuł z pomysłami na zdrowe śniadania. Zainteresowało mnie połączenie z jajkiem, bo już wcześniej myślałam nad przygotowaniem farszu na bazie jajka, ale muszę przyznać, że z niewiadomych powodów obawiałam się tego połączenia. Teraz już wiem, że niepotrzebnie. W efekcie będzie to chyba kolejna pozycja na liście moich ulubionych śniadań :).






1 mały wrap (40g)
1 jajko
1 plasterek polędwicy sopockiej
2 plasterki żółtego sera
2 krążki (posiekane) czerwonej cebuli
sól, pieprz





W przygotowaniu nie ma żadnej filozofii. Jajko mieszamy z polędwicą sopocką, cebulą i przyprawami, a następnie smażymy jajecznicę. Wrap podgrzewamy z obu stron na patelni, na jednej połowie układamy plasterek żóltego sera i wykładamy jajeczny farsz. Następnie układamy drugi plasterek sera i przykrywamy wolną połową wrapa. Jeszcze chwilę podgrzewamy na patelni z obu stron i gotowe. Proste i bardzo smaczne :)

Wartości odżywcze:

wtorek, 30 września 2014

Domowa tortilla na szybko - bez mięsa

Powstała któregoś razu z lodówkowych resztek (jak zwykle ;P ) i tak już na stałe wpisała się w mój jadłospis.





1 wrap
sałata lodowa
1 mały ogórek kiszony
1 mały pomidor
kilka kostek sera feta
jogurt bałkański
sos chili