środa, 26 sierpnia 2015

Salsation fitness by Alejandro Angulo

W moim aktywnym sercu nadal bez większych zmian - na pierwszym miejscu znajduje się zumba :). Jest jednak kolejny trend, który zasługuje na chwilę uwagi. To właśnie salsation, którego twórcą jest pochodzący z Wenezueli Alejandro Angulo.


Powiem szczerze, że pierwszy raz miałam styczność z salsation chyba rok temu na maratonie, ale wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że niektóre układy nie były zumbowe. I tak naprawdę dopiero od niedawna jestem w stanie zauważyć większą różnicę między jednym a drugim. 

Jaka jest główna różnica pomiędzy zumbą a salsation? Zacznę może od podobieństwa - jedno i drugie ma na celu dobrą zabawę i aktywne spędzanie wolnego czasu. Z tym, że w przypadku salsation większą uwagę przywiązuje się do dokładności wykonywanych ruchów i ich muzycznej interpretacji. 
Jeśli chodzi o nazwę to powstała ona w wyniku połączenia słów 'salsa' oraz 'sensation'. 'Salsa' oznacza tutaj sos, przez który rozumiemy mieszankę wielu kultur, stylów i rytmów. Natomiast 'sensation' ze względu na muzykalność oraz wspomniany nacisk na muzyczną interpretację choreografii. 

W Polsce sprawa jest o tyle świeża, że szkolenia instruktorów trwają od niedawna i dlatego bardzo często instruktorzy zumby wykorzystują układy salsation na swoich zajęciach. Jednak w niektórych miastach pojawiają się już osobne zajęcia i z czasem zapewne będzie ich przybywać.

Coraz bardziej kolorowo robi się w tym aktywnym świecie :). I pomyśleć, że jakiś czas temu mieliśmy jedynie zwykły aerobik...

A poniżej kilka przykładów układów salsation:

1. Wisin ft. Carlos Vives - Nota de amor



2. Fuse ODG ft. Sean Paul - Dangerous love



3. Machel Montano, Sean Paul ft. Major Lazer - One wine

sobota, 15 sierpnia 2015

Po przerwie... + weryfikacja wiosennych (!) planów

Pierwotnie ten post miał po prostu mieć tytuł 'weryfikacja wiosennych planów', jednak ze względu na swoje zabieganie przegapiłam moment, kiedy to podsumowanie powinnam zrobić. Na szczęście sytuacja powoli się stabilizuje :). 
Co się takiego u mnie dzieje, że aż tak byłam wyłączona z blogowego życia? Przede wszystkim mam nową pracę. Może nie jest ona spełnieniem marzeń, ale robi się coraz bardziej ciekawa i naprawdę ją lubię. Liczę na to, że w połączeniu z moim obecnym zajęciem już wkrótce pozwoli mi na kolejne życiowe zmiany.


Tak, praca była jedną z tych rzeczy, które kompletnie namieszały ostatnio w mojej organizacji. Musiałam przestawić się na zupełnie inne godziny wszystkiego i ogólnie zupełnie inne funkcjonowanie. Pewne zmiany zaszły też w innych sferach mojego życia. Ale wszystko to - mimo małego bałaganu - jest też tym jednym stopniem do sukcesu. A może nawet kilkoma. Teraz musi być już tylko lepiej. Jak mi to w efekcie końcowym wyjdzie - nie wiem. Ale zrobię wiele, żeby udało się to co sobie zaplanowałam. W końcu kto ma dać sobie z tym radę jak nie ja ;).

A w kwestii moich wiosennych zaległości - nie wszystkie plany udało mi się wykonać. Ale wszystko jest do nadrobienia. Postaram się to zrobić w najbliższym czasie, powiedzmy w ciągu najbliższych 2 tygodni. Bo potem znów będzie kilkutygodniowy gorący okres ;).

Plany były takie:

1. Doprowadzić samochód do porządku

Próba była. Ale okazało się, że tapicerka jest na tyle zabrudzona, że chyba skończy się profesjonalnym czyszczeniem w jakiejś myjni. Ale na to muszę jeszcze trochę poczekać.

2. Przeczytać książkę 'Obudź w sobie olbrzyma'
Niestety, nawet jej nie zaczęłam :/.

3. Znaleźć dodatkowe źródło dochodów

Tutaj jak już wspomniałam na początku posta - udało się :). Miałam szczęście, bo charakter i godziny tej pracy nie kolidują z moim dotychczasowym zajęciem, więc z niczego nie muszę rezygnować :).

4. Przeprowadzić odpowiednie porządki w szafie
Porządki zrobione! Co ja w tej mojej szafie powynajdywałam ;D.. Zrobiłam selekcję i część ciuchów udało się sprzedać na olx. 

5. Zrobić zumbową bluzkę z jakiejś koszulki
Stanęło na razie tylko na szukaniu wzorów. Chociaż nie.. jeden t-shirt przerobiłam specjalnie na zumbowy pokaz. Ale zdaje się, że gdzieś zaginął w akcji ;), więc niestety nie wrzucę zdjęcia. 

6. Zadbać o storczyki

Cały arsenał nawozów i odżywek pojawił się w moim posiadaniu i działam. Spektakularnych efektów na razie nie widzę. No poza takim, że jeszcze nie zdechły :).

7. Posadzić drzewko owocowe

Od kilku tygodni czekam aż wykiełkuje mi pestka awokado :).Tylko moje starania póki co niweczą dwa kocie szkodniki ;), które nieustannie wypijają wodę ze słoika... Bo przecież taka jest lepsza niż świeża z miski ;)

I to by było na razie na tyle jeśli chodzi o sierpniowe podsumowanie wiosennych planów ;). Teraz już postaram się być tu regularnie.

sobota, 1 sierpnia 2015

Nick Vujicic w Poznaniu :) - bardzo spóźnione podsumowanie

Od mojego wyjazdu do Poznania na event z Nickiem Vujiciciem ("Życie bez ograniczeń") minęły już 3 miesiące! Po powrocie obiecałam, że opiszę tutaj swoje wrażenia, ale jak dotąd nie udało mi się pozbierać tych wszystkich myśli w jedną logiczną całość ;). Do tego zmiana organizacji życia również miała wpływ na to, że na tak długo odłożyłam bloga na dalszy plan.
W końcu jednak udało mi się zebrać i napisać tego posta, choć jego kształt jest troszkę inny niż początkowo planowałam. Mimo to mam nadzieję, że uda mi się przekazać w nim cel i sens tego spotkania.

Najważniejsze dla mnie były emocje, które są w stanie doprowadzić do trwałych zmian w postrzeganiu siebie i otaczającego nas świata. I bez wątpienia wszystkie emocje, które zostały w tamtym dniu wywołane były jak najbardziej pozytywne i bardzo motywowały do działania. Ja w ogóle ostatnio jestem bardzo zmotywowana. Jednak przez to, że te emocje były tak silne, były też w pewnym sensie chaotyczne. Bo ja wszystko chciałam wprowadzać w życie na raz. Chciałam zapamiętać jak najwięcej i zadziałać z taką siłą od razu! Po części mi się to udało, ale w ogólnej organizacji nie pomogło ;).

Wszystkich tych, którzy nie wiedzą kim jest Nick Vujcic, ale i tych którzy wiedzą, zachęcam do przeczytania artykułu Nick Vujicic - Mistrz motywacji oraz do obejrzenia krótkiego filmiku z jego udziałem:


Postanowiłam, że podsumowaniem tego spotkania będą odpowiedzi na dwa bardzo proste pytania. Nie będę się jednak skupiać na tym, czy miejsce - a więc stadion Lecha - był dobrym wyborem, czy może warto było zdecydować się na obiekt zakryty. Nie padało, tragicznie zimno też nie było, a poza tym nie to było tam najważniejsze, więc tego typu elementy kompletnie pominę.

Czego oczekiwałam?
Przede wszystkim olbrzymiej dawki motywacji i inspiracji, które jeszcze bardziej utwierdzą mnie w przekonaniu, że jeśli chcę coś osiągnąć to mogę to zrobić. Wszystko zależy od tego co zrobię, żeby mi się udało, i czy przeciwności, które na pewno napotkam spowodują, że się poddam, czy potraktuję je jako kolejną lekcję i krok w stronę sukcesu. Z niecierpliwością też czekałam na to, żeby zobaczyć i usłyszeć jak podchodzi do życia człowiek, który urodził się bez rąk i bez nóg - bo dla nas życie bez kończyn jest kompletną abstrakcją. Jaką osobą jest człowiek, który odniósł sukces zarówno zawodowo, jak i prywatnie mimo tych wszystkich przeciwności, które spotkały go od razu na starcie. I co wniosą do mojego życia ludzie, którzy będą występować przed Nickiem. A było tych osób kilka - część z nich znałam wcześniej, pozostali były dla mnie kompletną niewiadomą.

Czy moje oczekiwania się spełniły?
Zdecydowanie tak. Nick jest absolutnie niesamowita osobą :). Sposób, w jaki opowiadał o swoich życiowych perypetiach był dla mnie zaskakujący. Potrafił żartować ze swojej fizycznej odmienności i całkowicie obalił teorię, że w życiu mamy jakieś ograniczenia. Udowodnił, że ograniczenia ustalamy sobie my sami - a nie przypadkowy los. Od naszego nastawienia i naszej pracy zależy w którym momencie te ograniczenia się pojawią. I czy zatrzymamy się na nich twierdząc, że już nic więcej nie da się zrobić, czy będziemy próbować dalej. Powinniśmy wierzyć w siebie, swoje możliwości i sens naszego istnienia, bo to jest kluczem do bycia szczęśliwym.
Jak wspomniałam, na scenie pojawili się też inni mówcy. I każdy z nich wniósł sporo w utrwalenie mojego pozytywnego podejścia do życia. Każdy z nich opowiedział historie, które były bardzo istotne, a czasem przełomowe w ich życiu. Na tym głównie polegał ten event - na poznaniu historii ludzi, którzy nie zawsze mieli łatwo w życiu, których spotkały ogromne nieszczęścia, ludzi którzy tak jak my napotkali na wiele przeciwności, a jednak poradzili sobie ze wszystkim. Nie zawsze od razu, ale nie dali za wygraną, choć sytuacja była naprawdę beznadziejna.
Wśród nich był Les Brown, który absolutnie podbił moje serce! Kolejna absolutnie fantastyczna i niesamowicie motywująca postać! A jego śmiech... bomba :D. Z polskich mówców wyróżniłabym Jakuba B. Bączka - trenera mentalnego naszych siatkarzy. Sukcesy jaki osiągnęliśmy na Mistrzostwach w dużej mierze zawdzięczamy właśnie jego pracy :).

I takimi ludźmi powinniśmy się otaczać! Zmotywowanymi i zdeterminowanymi, takimi, którzy doceniają i cieszą się z tego co dostają od życia (i z tego co sami sobie z niego biorą :D ). Ludźmi, którzy cieszą się z sukcesów innych, kibicują im i wspierają. Ludzi, którzy ciągną nas w górę, a nie w dół. Każdy z nas ma problemy, każdy z nas wątpi czasem w sens życia i wydaje mu się, że nie da sobie rady. Ale ważne jest potrafić się podnieść. Bo życie mamy tylko jedno i powinniśmy je dobrze wykorzystać :).