wtorek, 31 marca 2015

Syrop klonowy - lider wśród słodzideł

Wydaje mi się, że syrop klonowy jest jeszcze mało rozpowszechniony w Polsce (być może jest to
spowodowane niekoniecznie niską ceną), jednak uważam też, że warto rozważyć dodanie go do swojej codziennej diety. W moim domu - dzięki rodzinie w Kanadzie - pojawiał się dość regularnie, dlatego jego smak nie jest mi obcy i bardzo często stanowił dodatek głównie do naleśników. Jednak jego zastosowanie może być oczywiście o wiele szersze.

Dlaczego warto spożywać syrop klonowy?
Przede wszystkim dlatego, że w zestawieniu z cukrem, czy słodzikiem syrop klonowy zdecydowanie wygrywa, ze względu na swoje właściwości i wartości odżywcze. Również w porównaniu z miodem okazuje się być górą. Jest bardzo zdrowy, mniej kaloryczny i powstaje w wyniku odparowywania wody z soku klonowego, a więc jest w 100% naturalny.

Jakie są właściwości syropu klonowego?
Jak dowiedli naukowcy z Uniwersytetu w Rhode Island syrop klonowy zawiera aż 54 związki chemiczne, których dotychczas nie znano, a które są właściwe jedynie dla tego syropu. Zawiera witaminy z grupy B, witaminy H oraz PP, biotynę, niacynę, kwas foliowy, a także sole mineralne, takie jak wapń, magnez, potas, fosfor, cynk  i mangan. Jego właściwości bakteriobójcze i przeciwzapalne są wyższe niż w przypadku miodu, posiada właściwości przeciwnowotworowe, korzystnie wpływa na układ krążenia oraz układ nerwowy, pomaga obniżyć poziom cholesterolu, wspomaga pracę wątroby, a dodatkowo pozytywnie wpływa na profilaktykę i leczenie cukrzycy typu B.

Ciekawostką jest to, że syrop klonowy, według badań medycznych (do których źródła niestety nie dotarłam) pobudza zmysły i zwiększa wrażliwość na bodźce, dzięki czemu często bywa nazywany afrodyzjakiem podobnym do szampana, czy lubczyku.

Aż ciśnie się na usta stwierdzenie, że syrop klonowy to samo zdrowie, jednak i w tym przypadku trzeba pamiętać, aby spożywać go z umiarem :).

piątek, 27 marca 2015

Tony Robbins 'The Way Ahead' - moje wrażenia po szkoleniu! :) :)

Ostatni weekend spędziłam w Poznaniu na szkoleniu z Tonym Robbinsem. Przed wyjazdem miałam pewne nadzieje z nim związane, ale tak naprawdę nie wiedziałam do końca czego się spodziewać. Kto to w ogóle jest Tony Robbins? Ja sama wcześniej nie miałam zielonego pojęcia, ale namówiona pojechałam i teraz uważam, że to była bardzo dobra decyzja :).

Krótko mówiąc Tony, a właściwie Anthony, Robbins jest amerykańskim doradcą życiowym i trenerem motywacyjnym. Odniósł ogromny sukces zarówno w biznesie, jak i w życiu osobistym. Pracował z wieloma sławnymi osobami, którym pomógł w chwilach kryzysu w różnych sferach życia. Oprah Winfrey, Hugh Jackman, Eva Longoria, Pitbull, Larry King, Andre Agassi, Serena Williams i Bill Clinton to tylko kilka przykładów.

Szkolenie odbyło się pod hasłem 'The Way Ahead', czyli 'Droga naprzód' i jego głównym celem było przekazanie sposobów osiągania sukcesów zawodowych, finansowych i osobistych. Chociaż tak naprawdę większość wskazówek można z powodzeniem stosować dosłownie w każdej sferze życia.
Byłam zdziwiona, że jeden człowiek na scenie (z której tak na dobrą sprawę widziałam go jedynie dzięki telebimom) potrafił w taki sposób poprowadzić to spotkanie, że ja chciałam działać już, teraz, natychmiast!! A nie dopiero po powrocie do domu! :) I ten stan się utrzymuje :). Podpowiedział też wiele ciekawych rozwiązań, pomógł spojrzeć i uświadomić sobie, że często zabieramy się do wielu rzeczy nie tak jak powinniśmy.
Ostatniego dnia miałam też okazję zobaczyć w akcji naszych polskich trenerów motywacyjnych. Paweł Jan Mróz, Mateusz Grzesiak i Mariusz Szuba w tym gronie byli dla mnie najlepsi :).

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest możliwe streszczenie tutaj wszystkich informacji, które Tony nam przekazał (nie jest to też celem tego posta) i ze względu na prawa autorskie nie mogę też tego zrobić. Ale wklejam tu adres jego bloga, gdzie jest bardzo dużo cennych informacji na temat tego jak zmienić swoje życie - Tony Robbins Blog.


Teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że ten facet jest niesamowity! Ponad 7.000 ludzi uczestniczyło w tym evencie, a mimo tego nie był to nudny wykład z jakimi zazwyczaj kojarzą nam się szkolenia (zwłaszcza na taką skalę). Dla mnie to była ogromna, fantastyczna impreza, która wywarła na mnie większe wrażenie niż cała moja dotychczasowa edukacja. Tyle siły, wiary w siebie, w sukces i przekonania, że tak właśnie będzie nie miałam jeszcze chyba nigdy (a nie należę do osób, którym tej wiary brakuje). Niesamowite! Bo tak naprawdę to ta energia i chęć do działania decydują o tym, czy osiągniemy sukces!

Tutaj dosłownie fragmencik tego co się działo:
(filmik z profilu J. Rajkiewicza na facebook'u)


Przypuszczam, że wiele osób pomyśli sobie 'co za oszołomy' :P. Ale to było fantastyczne przeżycie! Ludzie bez względu na wiek, bez względu na język (bo byli także ludzie z poza Polski), bez względu na to, czy byli w garniakach, czy w dżinsach, i bez względu na wiele innych rzeczy skakali, krzyczeli, tańczyli i zachowywali się tak, jakbyśmy się wszyscy znali! :) Rewelacja! :D

Do domu wróciłam z mnóstwem pomysłów, pasji, chęci i energii do działania :). I jeszcze z książką 'Obudź w sobie olbrzyma' :). Miałam kupić, a dostałam w prezencie ;). I zamierzam tego olbrzyma rozbudzić w sobie na dobre :D.


Wiele osób może powiedzieć, że to i tak bez sensu. Chwilowy przypływ chęci do działania, a potem i tak wszystko wróci do tzw. normy. Zgadza się - jeśli nic nie zrobimy z tą wiedzą, którą wynieśliśmy to dokładnie tak będzie. Bo tylko od nas zależy co będzie dalej. Nikt za nas naszego życia nie przeżyje i nikt za nas nie zrobi w nim porządku! Sukces i powodzenie też tylko my możemy sobie zapewnić! Oczywiście będą problemy, będą niepowodzenia i trudności. Ale to jest normalne. Pytanie jak my do tego podejdziemy, czy poddamy się po pierwszym upadku, czy zwątpimy w siebie i porzucimy wszystkie chęci do działania. Droga do sukcesu nigdy nie jest prosta i tylko my możemy swoją drogę pokonać!

Ja jestem naładowana tą pozytywną energią i zamierzam wykorzystać wszystko to co zyskałam dzięki temu szkoleniu! :)

środa, 25 marca 2015

Zumba: Maluma - Carnaval (Choreography)

...bo ważne, żeby każdy dzień zaczynać w dobrym humorze :). I ta piosenka z pewnością wprawi i Was w świetny nastrój :)


Jedna z moich ulubionych :)

I jak tu na spokojnie leczyć kaszel ;)...?

niedziela, 15 marca 2015

Determinacja kluczem do Sukcesu! Jak ją utrzymać?

Komentując ostatnio wpis na jednym z blogów przyszedł mi do głowy pomysł na ten właśnie post. Chodzi znów o motywację i determinację. Jak to jest, że jedni je mają, a drudzy z kolei wolą ciągle szukać wymówek, żeby tylko usprawiedliwić swoje lenistwo? I w tym momencie przytoczę zdanie, które gdzieś kiedyś usłyszałam, a które jest tutaj kluczowe i będzie moim punktem wyjścia do dalszych rozważań:


A to znaczy, że urodziliśmy się z motywacją do działania i osiągania kolejnych celów w życiu! Co się z tą motywacją dzieje w późniejszych okresach życia? To jest dobre pytanie, bo wydawałoby się, że wystarczy ją po prostu utrzymać.

Pamiętam jak sama byłam dzieckiem. Nie było chyba takiej rzeczy, której nie zrobiłam jeśli się naprawdę uparłam, że mi się uda. I być może wiele z tych sytuacji było banalnych, ale wydaje mi się, że najważniejszy był ten upór, że ja to zrobię jeśli tylko chcę i będę próbować (oczywiście nie rozmyślałam nad tym w taki sposób, po prostu jak to dziecko przechodziłam do działania). I tak właśnie było m.in. z jazdą na rowerze, której koniec końców według rodzinnych opowieści nauczyłam się sama. Efektem były poobdzierane kolana, poobijane nogi i łokcie i ogólnie podobno wyglądałam jak po wojnie ;), ale cel został osiągnięty. Tak też było w wielu innych sytuacjach. Dzieci nie mają oporów. Chcą coś zrobić, więc działają. Do skutku, aż się uda. Nie zastanawiają się nad ewentualnymi konsekwencjami. I zazwyczaj im się udaje.

Dlaczego więc my, ludzie dorośli, wydawałoby się bardziej świadomi swoich możliwości niż takie małe dziecko, bardziej skupiamy się na ewentualnej porażce niż na tym co możemy zyskać? Oczywiście są sytuacje, kiedy wszystkie konsekwencje trzeba brać pod uwagę, ale nie o tym tutaj mowa. Mam na myśli wszystkie te rzeczy, których największą i najgorszą konsekwencją jest narzekanie, że nie zrobiliśmy tego, czy tamtego, narzekanie z powodu swojego lenistwa itp.
Z jednej strony boimy się podjąć działania, a z drugiej marudzimy, że nic się w naszym życiu nie zmienia (na lepsze). Stawiamy sobie cel, a za chwilę mamy już całą listę rzeczy, które powstrzymują nas od postawienia nawet pierwszego kroku!

Zanim postaram się w kilku krokach podsumować jak wyzwolić w sobie i utrzymać determinację, chcę jeszcze wrzucić tutaj krótką historię, która moim zdaniem bardzo dobrze pokazuje, że życiowy pech, jakim wielu z nas określa swoje niepowodzenia, nie jest żadną zemstą losu, a jedynie brakiem odpowiedniej determinacji w dążeniu do tego co chcemy osiągnąć:

"Historia dwójki ludzi, którzy zrezygnowali ze swojego marzenia wzbogacenia się o niespełna metr za wcześnie. 
Znaleźli jedną z najbogatszych żył złota w Kolorado. Aby móc z niej korzystać, nie wystarczyły już łopaty i kilofy, musieli więc mocno się zadłużyć u rodziny i znajomych, by sfinansować potrzebny sprzęt. Dzięki inwestycji wydobyli kilka wózków złota, jednak w pewnym momencie "pokłady" się wyczerpały. Wiedzieli jednak, że jest to tylko początek i gdzieś tam niżej pod ziemią musi być prawdziwe bogactwo. Kopali więc i wiercili. W chwili zwątpienia postanowili zrezygnować. Sprzedali wszystko właścicielowi skupu złomu za niespełna tysiąc dolarów i wrócili do domu. Okazało się, że do niewyobrażalnej ilości złota dzielił ich niecały metr... a odkrył ją właściciel skupu złomu, który zlecił analizę wykopanego już szybu geologom." (źródło: ciekawnik.pl)

A więc jak już wspomniałam wcześniej my, ludzie dorośli, mamy skłonność do analizowania sytuacji. I ta zdolność jest ogólnie rzecz biorąc ogromnym atutem pod warunkiem, że jest wykorzystana w sposób prawidłowy. Zamiast więc skupiać się na rzeczach negatywnych musimy całą swoją uwagę zwrócić ku pozytywnej stronie podejmowanego działania. Bez tego nigdy nie osiągniemy zamierzonego celu.

Jak więc wykorzystać tą naszą analityczną cechę do osiągnięcia sukcesu?

1. Zapomnij o słowach typu 'niemożliwe', 'nie da się'
Zamiast tego zastanów się w jaki sposób możesz to osiągnąć, co ci jest do tego potrzebne. Uwierz w siebie i w to, że Twoja determinacja nie ma końca. Nie rezygnuj z marzeń tylko dlatego, że pojawiają się trudności w ich realizacji i nie szukaj wymówek, żeby usprawiedliwić to, że nie chce Ci się trochę wysilić. Wbij sobie do głowy, że Ci się uda!

2. Zaakceptuj przeszkody
One na pewno się pojawią, bo rzadko kiedy dostajemy coś podane na tacy. Najważniejsze to zdać sobie sprawę z tego, że nawet jeśli po dwóch krokach w przód o jeden się cofniemy, to nadal jesteśmy o 1 krok bliżej osiągnięcia celu!

3. Myśl pozytywnie!
Bo dlaczego miałoby Ci się nie udać? Postaraj się ćwiczyć pozytywne myślenie i silną wolę nawet w najprostszych codziennych sytuacjach. Metoda małych kroczków pomaga dojść do takiej wprawy, że możesz się nawet nie zorientować, a już będziesz w daleko zaawansowanej fazie działań, które wcześniej wywoływały tyle obaw.

4. Niepowodzenia traktuj pozytywnie
Może i brzmi absurdalnie, ale jest kluczowe, aby się nie zniechęcać. Lepiej postrzegać niepowodzenie jako szansę. Coś nie wyszło - trudno - wyciągam wnioski i próbuję dalej. Dokładnie tak jak dziecko - gdyby tysiąc razy nie klapnęło na tyłek próbując wstać, nigdy nie nauczyłoby się chodzić.

Trochę się tym razem rozpisałam :), ale temat jest według mnie na tyle ważny, że po prostu tego wymagał.

piątek, 13 marca 2015

Kasza gryczana z kurczakiem i warzywami

Propozycja obiadu mega szybkiego i mega łatwego.. czyli w sam raz dla mnie ;). A powstała oczywiście z lodówkowych resztek ;).





1/2 torebki ugotowanej kaszy gryczanej
mała pierś z kurczaka
kilka pieczarek
kilka krążków pora
papryka: żółta i czerwona
sos pieczeniowy (u mnie niestety z torebki)
przyprawy






Pierś z kurczaka smażymy na patelni przyprawiając wedle uznania. Następnie dodajemy pieczarki i dalej dusimy pod przykryciem. Gdy mięso i pieczarki będą gotowe dodajemy krążki pora. Całość zalewamy sosem i mieszamy. Z racji tego, że ja wolę surową paprykę niż duszoną, dodałam ją dopiero po odstawieniu patelni z ognia i tylko wmieszałam ją w pozostałe składniki. Zawartość patelni wykładamy na kaszę i gotowe :).

sobota, 7 marca 2015

Dietetyczne ciacho w 5 minut (z mikrofalówki)

Przepis podpatrzony tym razem na blogu Get Fit Stay Fit. Muszę przyznać, że bardzo szybko postanowiłam go wypróbować, jednak... nie do końca wyszło mi to tak jak na zdjęciu autorki ;). Czyli generalnie standard w moim wykonaniu ;). Ale koniec końców jakoś udało mi się wybrnąć z sytuacji i efekt ostateczny, mimo początkowych wątpliwości, najgorszy nie był (zdjęcie pierwsze, z borówkami). A przynajmniej tak mi się wydaje. W przepisie zmieniłam otręby owsiane na żytnie prażone (bo akurat takie miałam). Ale chyba najważniejsze jest to, że smak był dobry - chociaż tyle ;).


1 jajko
2 łyżki otrębów żytnich prażonych
2 łyżki jogurtu bałkańskiego
3/4 łyżki miodu
1/2 łyżeczki kakao
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

2 łyżki syropu klonowego do polania
owoce do dekoracji

Składniki mieszamy np. w kubku, a następnie wstawiamy do mikrofalówki na 4 minuty.


A oto co się, oczywiście ku mojemu zdziwieniu i rozbawieniu :D, stało podczas tych 4 minut w mikrofalówce:

Ciasto najzwyczajniej w świecie postanowiło wyjść z kubka... ;) Nie mam zielonego pojęcia czy to było spowodowane ilością proszku do pieczenia - za pierwszym razem dodałam 1 płaską łyżeczkę, bo tyle było w oryginalnym przepisie, czy rodzajem otrąb. A może jednym i drugim, bo moje dotychczasowe obserwacje są następujące:
- otręby żytnie + 1/2 łyżeczki proszku = idealnie
- otręby żytnie + łyżeczka proszku = to właśnie to co na zdjęciu obok ;)
- otręby owsiane + 1/2 łyżeczki proszku - ciasto nie wyrosło jak powinno
- otręby owsiane + 3/4 łyżeczki proszku = idealnie

Być może komuś się te informacje przydadzą. Może jest więcej takich osób jak ja, które wszystkie proporcje muszą zweryfikować zasadą prób i błędów ;), zwłaszcza w kwestii jakichkolwiek wypieków (nawet tak banalnie wydawałoby się prostych).. I mimo, że generalnie filozofii tu żadnej nie ma (a post już ma długość kompletnie do tego nieadekwatną) to widok tego ciasta wyłażącego z kubka sprawił, że nie mogłam sobie odmówić wrzucenia tutaj tego zdjęcia :P.

Za drugim razem wyszło już chyba prawie tak jak powinno :). Tylko bez kakaa, bo tym razem o nim zapomniałam ;)


No i za każdym kolejnym razem wychodzi mi już chyba coraz lepiej :). Trening czyni mistrza :P.

czwartek, 5 marca 2015

Fit Foto Wyzwanie (luty 2015)

Poprzednie podsumowanie było na przełomie jesień/zima (oczywiście biorąc pod uwagę kalendarzowe okresy pór roku, bo rzeczywistość wygląda nieco inaczej ;), a tu już coraz bliżej wiosny. Taką mam przynajmniej nadzieję... bo kilka dni temu padał u nas śnieg gigant, po którym co prawda nie ma już śladu, ale to mógł być znak, że pogoda może nas jeszcze nieźle zaskoczyć! Ale do rzeczy... Zapraszam na moje zdjęciowe podsumowanie wyzwania:


1. Aplikacja - Shazam: wystarczy włączyć i piosenka, którą słyszymy znajduje się sama :).
2. Nowy smak - dietetyczne ciacho w 5 minut, post przygotowany, czeka na publikację.
3. Gadżet - skakanka, zdecydowanie mój najlepszy gadżet ostatnich miesięcy.


4. Tłuszcze - zdrowe oczywiście, mieszanka orzechowa i gorzka czekolada.
5. Zakupy - nie ciuchy, nie jedzenie, nie sprzęt do ćwiczeń, a po prostu apteczka samochodowa ;).
6. Offline - krótki urlop u przyjaciółki :)


7. Fakt - 'an apple a day, keeps the doctor away' ;)
8. Królewskie śniadanie - eggsadilla, już kiedyś o niej pisałam - klik.
9. Dla siebie - czas nadrobić Piaskowe zaległości!


10. Koktajl - może nie w formie napoju, ale sałatki owocowej :).
11. Żółty owoc - pierwszy raz kupiłam gruszkę chińską, wrażenia pozytywne.
12. Obiad - obiad tzw. resztkowy ;), ale bardzo dobry w smaku.


13. Energia - zawodowo: dzieci potrafią rozbawić i dodać energii do dalszej pracy ;).
14. Serce - pestki dyni, mają super właściwości, wspomagające pracę serca.
15. Youtube - mam plan na post związany właśnie z youtube, ale na razie jest w fazie zbierania informacji.


16. Cardio - moja ulubiona zumba :)!!!
17. Posiłek poza domem - naleśniki :), tutaj na talerzu jeden ruski i jeden z pieczarkami.
18. Witamina C - każdy ranek zaczynam właśnie od wody z sokiem z cytryny.


19. Tu i teraz - dokumenty, opłaty i ta cała samochodowa reszta... to mi teraz głowę zaprząta.
20. Bezmięsnie - to też obiad resztkowy (jak nr 12), tylko bez kurczaka i z makaronem.
21. Weekend - porządki w szafie... nawet nie robiłam zdjęcia tego co się dzieje w środku...


22. Przyzwyczajenie - robienie listy spraw do załatwienia, bez tego jak bez ręki!
23. Warte polecenia - kolejny raz wspominam o slank.pl, link do posta jest TUTAJ.
24. Przepis - dietetyczne ciacho po raz drugi.


25. Miejsce ćwiczeń - w domu to po prostu podłoga ;).
26. Slow food - zdjęcie zdjęcia z internetu - chrupki z ciecierzycy, przepis muszę wypróbować.
27. Deser - i jeszcze raz dietetyczne ciacho w 5 minut, uwielbiam :).
28. Domowy kosmetyk - peeling kawowy, na razie chyba jedyny domowy, który stosuję regularnie.

poniedziałek, 2 marca 2015

Sałatka z jajkiem

Już dawno nie jadłam żadnej sałatki. Czas to nadrobić, a że dopadła mnie ochota na jajko to postanowiłam użyć go jako głównego składnika. I tak powstało takie oto coś: ;)






2 jajka
mix sałat (garść)
pół cebulki dymki
kilka krążków pora
papryka: czerwona, żółta, zielona
szczypiorek
por
jogurt naturalny






Miał być jeszcze pomidor, ale w końcu o nim zapomniałam ;)