niedziela, 26 stycznia 2014

Kolejne zumbowe hity :D

Drugi zumbowy maraton za mną! 3 godziny świetnej zabawy i mnóstwo pozytywnej energii :)! Już z niecierpliwością czekam na następny ;). Nigdy dość :D
  • Wisin - Que viva la vida 

  • Claudia ft. Papa London - Chiquitam

  • Ilegales - Chucacha

  • Charly Rodriguez - Me enamore

wtorek, 21 stycznia 2014

Nowości w mojej kuchni

Zazwyczaj ostrożnie podchodzę do różnych zmian produktów na ich zdrowsze wersje (choć może powinnam robić to bez zastanowienia). W dużej mierze jest to spowodowane tym, że często okazują się one albo jedynie chwytem marketingowym albo mi zwyczajnie nie smakują - a nie lubię jeść tego co mi nie smakuje (to chyba normalne). Udało mi się znaleźć (jedne przypadkiem, a inne przez fanpage trenerek fitness) produkty, które pod względem smaku sprawdzają się.

Makaron z pełnego ziarna. Trafiłam na niego kupując zwykły makaron i postanowiłam spróbować. Obawiałam się różnicy w smaku, bo jednak jestem przyzwyczajona do zwykłego makaronu, ale na szczęście okazało się, że moje obawy były niepotrzebne. Sporą różnicę w smaku czułam próbując go, gdy był jeszcze niedogotowany, ale ostatecznie ta różnica nie jest tak duża jak myślałam, a w połączeniu np. z sosem właściwie w ogóle jej nie czuć. I to jest bardzo duży plus!


Wartości odżywcze podane na stronie www.pelneziarno.pl:


Ryż basmati. Szczerze mówiąc od kilku dni nie mogę się powstrzymać, żeby go nie zjeść ;) tak mi posmakował. Może nie odbiega jakoś bardzo smakiem od zwykłego białego ryżu, ale jest w nim coś, co mnie powiedzmy 'uwiodło' ;). Ten firmy Risana ma dodatkowy plus - nie tak łatwo go rozgotować ;), a przynajmniej mi się to jeszcze nie udało, a zdążyłam już o nim zapomnieć w trakcie gotowania i w efekcie proces ten trwał 2 razy dłużej niż jest to zalecane na opakowaniu. Jedynym jego minusem jest cena - kosztuje ok. 5 zł za standardowe opakowanie (4,99 zł chyba zapłaciłam w Tesco). Ostatnio udało mi się też znaleźć ten ryż innej firmy w cenie ok. 3,50 zł. Ale tutaj już trzeba dobrze pilnować czasu gotowania. Nie wiem z czego wynika ta różnica - w końcu to taki sam ryż.


Więcej informacji na stronach Lubella Pełne Ziarno oraz Sonko.

I na koniec: Przekąska z błonnikiem. Wygląda mało zachęcająco, ale na szczęście smakiem jest zbliżona do pieczywa chrupkiego.



Póki co uważam te male zmiany za trafione :).

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Sałatka z tuńczykiem i serem mozzarella

Wprowadzanie ryb jako danie główne wychodzi mi jak na razie dość średnio :/.. a właściwie to mi nie wychodzi. Staram się jednak dodawać je do sałatek, które coraz częściej przyrządzam sobie na kolacje. Póki co takich zdrowych-rybnych wariantów sałatkowych mam niewiele, a dokładniej aż dwa :D. Jeden już jakiś czas temu wrzuciłam na bloga (klik), a to jest ten drugi:



mix sałat
1/2 papryki
kawałek zielonego ogórka
45 g tuńczyka w sosie własnym
kilka kuleczek sera mozzarella
1 łyżka oliwy z oliwek
zioła (akurat dzisiaj o nich zapomniałam)


Mogłam dodać jeszcze pomidorki koktajlowe i cebulę, ale o nich też tym razem zapomniałam :P.

niedziela, 19 stycznia 2014

Grejpfrutowo

Owoce uwielbiam, chociaż grejpfruty niekoniecznie i dlatego dość rzadko je kupuję. Ale to się może wkrótce zmienić dzięki mojej koleżance, u której spróbowałam ostatnio grejpfruta zielonego. Niedługo po tym postanowiłam go kupić i poza po prostu zjedzeniem spróbowałam zrobić napój herbaciano-grejpfrutowy.




1/2 zielonego grejpfruta
2/3 szklanki zielonej herbaty 
(ja wykorzystałam liściastą z pigwą)








Herbaty nie słodzę, dlatego smak napoju, mimo dodatku owocu, nie był słodki. Także wszystko zależy od tego kto co lubi. Według mnie nie wyszedł zły, chociaż na kolana też mnie nie powalił. Jednak grejpfruta będę jeść raczej tradycyjnie, no i pewnie w sałatkach owocowych. A jeśli wymyślę jeszcze jakieś grejpfrutowe kombinacje to pewnie się tu pojawią ;).


czwartek, 16 stycznia 2014

Ciekawostka z cyklu "jak jeść mniej"

Brzmi dość banalnie. 

"Czasopismo Appetite opublikowało wyniki badania, które pokazuje, że jedzenie z czerwonych talerzy ogranicza ilość spożywanego posiłku. Naukowcy podali badanym popcorn i czekoladowe chrupki na trzech rodzajach talerzy: niebieskim, białym i czerwonym. Okazało się, że osoby, które jadły z czerwonego talerza, zjadły o wiele mniej, niż osoby jedzące z zastawy innego koloru.
Zdaniem naukowców z niemiecko-sz­waj­car­skie­go zespołu, który badał wpływ koloru zastawy stołowej na apetyt, to efekt naszego podejścia do koloru czerwonego.
- Czerwony kojarzy nam się z niebezpieczeństwem i zakazami. Stąd mniejsza chęć jedzenia z takich talerzy. Dotyczy to także napojów w czerwonych kubkach - mówi Ursula Arens z British Dietetic Association.
Jednak naukowcy podkreślają, że wyniki mogą nie być do końca wiarygodne, gdyż badani nie byli poinformowani o intencjach badających, uzyskując w ten sposób podświadome efekty. Nie jest więc pewne czy przy świadomym korzystaniu z czerwonej zastawy, zostanie osiągnięty ten sam efekt."
(źródło: www.fit.pl)


Jeszcze nie sprawdziłam tego na własnej skórze - nie posiadam czerwonych talerzy ;), ale lubię eksperymenty, więc przemyślę taki zakup przy najbliższej okazji (i rozsądnej cenie).

sobota, 11 stycznia 2014

Buty Nike Steady 9 Fitness

A jednak nie czekałam. Przemyślałam sprawę i kupiłam tą drugą parę butów, którą miałam na oku. Nie ukrywam, że do podjęcia szybszej decyzji skłoniła mnie bardzo atrakcyjna cena - 139,99 zł (InterSport) i w związku z tym możliwość szybkiego wyprzedania zwłaszcza tak popularnego rozmiaru jaki ja mam.
Jeszcze nie zdążyłam ich przetestować, ale liczę na to, że będą tak samo wygodne jak Reeboki (które na zajęciach spisują się rewelacyjnie :). Przy okazji nauczyłam się zwracać większą uwagę na długość stopy podaną na butach niż na ich rozmiar ;). 

Nike Steady 9 Fitness

Sznurówki są czarne, nie granatowe jak to wygląda na zdjęciach.




piątek, 10 stycznia 2014

McDonaldowa dieta??

Właśnie przeczytałam artykuł o nauczycielu ze Stanów, który założył się ze swoimi uczniami, że stołując się w Mc'Donaldzie też można schudnąć - link: Jadł same fast foody, schudł 17 kg.

Eksperyment został wykonany i w efekcie nauczyciel zakład wygrał. W 90 dni stracił 17 kilogramów, a jego poziom cholesterolu wyraźnie się obniżył.

Właściwie nie bardzo wiem co myśleć. Z jednej strony - mało rozsądne działanie. Z drugiej - udowodnił coś, z czego myślę wiele osób w jakimś stopniu zdaje sobie sprawę, ale niekoniecznie zwraca na to uwagę. Posłużę się tutaj końcowym fragmentem artykułu:
"Nauczyciel tłumaczy, że morałem jego eksperymentu nie jest to, że należy jeść więcej w fast foodach, ale żeby zwracać uwagę, na to co się je. - Każdy ma wybór. To nie McDonald czyni nas grubymi, ale nasze decyzje - stwierdził."
Trudno się z tym nie zgodzić, jednak zastanawiam się, czy po tej szalonej diecie ten właśnie nauczyciel sprawdził swój ogólny stan zdrowia. Cholesterol cholesterolem, ale to nie jest jedyny wyznacznik w tej kwestii. Nie chce mi się wierzyć, żeby takie 3-miesięczne żywienie nie pozostawiło żadnego negatywnego śladu.

wtorek, 7 stycznia 2014

Adidasy Reebok Reesculpt Trainer + Torba treningowa Nike C72

Kolejne 2 punkty z mojej listy must have soon zrealizowane! :)

Buty treningowe
Zdecydowałam się na adidasy Reebok Reesculpt Trainer 3.0 . Pierwszy test miały dziś na zumbie i pierwsze wrażenie jest pozytywne. Mam nadzieję, że tak zostanie przy dalszym użytkowaniu. Od razu widać różnicę w ich przyczepności, chociaż w porównaniu z moimi poprzednimi adidasami trudno, żeby było inaczej ;). Liczę na to, że nie wyślizgają się za szybko. Na oku mam jeszcze jedne buty - Nike, w świetnej cenie (wyprzedaże ;), ale na razie muszę poczekać z zakupem i liczyć na to, że nie będzie za późno jak już w końcu się po nie wybiorę ;P.



Torba treningowa
Model ATHDPT C72 M. Z tym zakupem chciałam poczekać do lutego, ale przy okazji zakupu męskich koszulek wpadła mi w oko właśnie ta i już żadna inna nie była w stanie mnie tak zainteresować ;). No i stało się - jest moja :P.


Na zdjęciu wygląda na różową, w rzeczywistości kolor bardziej przypomina łososiowy, czy koralowy. 
Wewnątrz jest jedna mała kieszonka na zamek (taka jak w normalnych, codziennych damskich torebkach), no i główna komora. Ale więcej mi nie potrzeba. Jedyne czego mi brakuje to jakiejś małej zewnętrznej kieszonki np. na karnet, ale nie jest to jakieś ogromne uniedogodnienie. I jest dokładnie takiej wielkości jakiej potrzebowałam (wymiary: 27cm x 44cm x 18cm).
Torbę też zabrałam dzisiaj na zumbę i nawet mimo braku dodatkowych kieszonek czy przegródek dalej uważam, że to był dobry zakup.


Zabawne jest to, że ja nigdy jakoś specjalnie za różem nie przepadałam, a tu proszę... torba wpadająca w ten kolor, spodnie zumbowe - różowe i nawet buty mają różowy akcent... Sama siebie zadziwiam ;). I przy okazji ogłaszam alarm w tej kwestii :P.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Sałatka z łososiem i serem feta

Moja wczorajsza kolacja :)



1/4 opakowania mix sałat
1/2 czerwonej papryki
4 pomidorki koktajlowe
1/2 zielonego ogórka
1/2 małej czerwonej cebuli
45 g łososia w oleju
kiełki rzodkiewki
ser feta

Sos:
2 łyżki jogurtu bałkańskiego
bazylia
sól, pieprz

niedziela, 5 stycznia 2014

Noworoczne obniżki + Całoroczny kalendarz wyprzedaży

Czyli to co bardzo lubię :D

W tym roku pierwszy raz obserwuję jak wyglądają noworoczne obniżki również kolekcji sportowych. Zaczęłam w miarę regularnie kupować porządną odzież treningową mniej więcej od kwietnia-maja, więc do tej pory nie miałam pojęcia, że i tutaj obniżki mogą być tak duże. Kilka dni temu byłam w InterSporcie i kurczę... miałam ochotę wykupić połowę ciuszków, które tam znalazłam ;). Głównym celem był prezent dla mojego faceta i tu było pierwsze zaskoczenie - za męską koszulkę Nike zapłaciłam tylko 35,99 zł (!), a Reebok'a 47,99 zł (!). Przy czym obie te koszulki są bardzo dobrej jakości i myślę, że nie będą sprawiać problemu podczas użytkowania. Niestety grudniowe zakupy trochę mnie zrujnowały ;), więc wyszłam ze sklepu jedynie z tymi dwiema koszulkami, ale muszę przemyśleć wydatki styczniowe i jeszcze przed końcem obniżek kupić też coś dla siebie :). Buty koniecznie!

Zdjęć kupionych koszulek niestety nie zrobiłam :/.


Przy okazji poszukiwania informacji o tym do kiedy mniej więcej trwają noworoczne wyprzedaże trafiłam na artykuł, w którym na podstawie Galerii Krakowskiej został stworzony właśnie taki całoroczny kalendarz obniżek. Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że w każdym sklepie (i w różnych miastach) może to wyglądać inaczej, ale nawet jeśli jest to wiedza tylko orientacyjna to myślę, że warto ją mieć :). A więc wygląda to mniej więcej tak:

Całoroczny Kalendarz Wyprzedaży

Styczeń/Luty
Półmetek zimowych wyprzedaży – rabaty na początku sięgają ok. 50 procent i rosną w miarę zbliżania się do końca wyprzedaży do ok. 70 proc.

Marzec, Kwiecień, Maj
Tzw. Mid season sale, czyli wysprzedaże w środku sezonu - niektóre sklepy oferują zniżki w granicach ok. 30 procent. Popularne są też akcje rabatowe dla stałych klientów, dla fanów na portalach społecznościowych, akcje związane z urodzinami, itp. (zniżki sięgają nawet 50-60 proc.).

Czerwiec

Początek letnich wyprzedaży – w sklepach pojawiają się pierwsze rabaty w wysokości ok. 15-35 procent. Część sklepów już na początku wyprzedaży oferuje nietypowe rozmiary bądź kroje w dużo niższej cenie – nawet o ok. 50 procent.

Lipiec, Sierpień
Najgorętszy okres wyprzedaży letniej, rabaty sięgają ok. 70-90 procent!

Wrzesień, Październik, Listopad
I znów mid-season sale - niektóre sklepy oferują zniżki w granicach ok. 20-30 procent, a także akcje rabatowe dla stałych klientów. W tym czasie organizowane są również akcje rabatowe w galeriach handlowych, np. dzień lub noc zakupów.

Grudzień
Początek zimowych wyprzedaży – w sklepach pojawiają się pierwsze rabaty w wysokości ok. 15-35 procent. Część sklepów już na początku wyprzedaży oferuje nietypowe rozmiary bądź kroje w dużo niższej cenie – nawet o ok. 50 procent.


(źródło: pieniadze.fakt.pl)

sobota, 4 stycznia 2014

Jak przetrwałam przerwę świąteczno-sylwestrową

Bardzo zgubne w trakcie Świąt jest niekontrolowane objadanie się z jednoczesnym tzw. "przesiedzeniem" większości świątecznego czasu. No i słodkości. Bo na Święta musi być ich dużo i w dużych ilościach. 
Ja za ciastami jakoś specjalnie nie przepadam. Zjem kawałek jeśli akurat mam ochotę, ale nie potrzebuję jeść ich bez przerwy, żeby tą ochotę zaspokoić. Ta zasada dotyczy ogólnie wszystkiego co słodkie. Mam to szczęście, że nie jestem słodyczowym łasuchem ;). Ale mam za to inne słabości - uszka z barszczem i pierogi - to uwielbiam najbardziej :) i w tej kwestii z zachowaniem umiaru jest trudno ;).

W tym roku postanowiłam jednak nad tym wszystkim zapanować. I okazało się, że wcale nie jest aż tak trudno. Tak naprawdę nawet specjalnie nie zmieniłam swoich dotychczasowych przyzwyczajeń. Najpierw rano - bardzo ciepła woda z sokiem z cytryny, potem śniadanie i kolejne posiłki z zachowaniem orientacyjnych odstępów. Pomogło też to, że przez nie-do-końca współpracujący samochód zapomnieliśmy kupić soki. A więc piłam właściwie tylko zieloną lub białą herbatę i wodę. 
Zamiast ciast wolałam zjeść owoce, a pozostałe świąteczne pyszności w granicach rozsądku i swoich możliwości - jak nie byłam głodna, to nawet jeśli na stół wjeżdżało kolejne danie to ja po prostu go nie jadłam. Ile w końcu można ;).

Podsumowując:
1. Woda z sokiem z cytryną na początek dnia (bez zmian)
2. Śniadanie mniej więcej w ciągu godziny po przebudzeniu (bez zmian)
3. W miarę regularne posiłki (bez zmian)
4. Dużo płynów - zwłaszcza zielonej lub białej herbaty (bez zmian)
5. Zero słodzonych napojów (właściwie też bez zmian)
6. Porcje w granicach rozsądku
7. Ruch (Zumbowe zadanie na Święta)

I udało mi się utrzymać przedświąteczną wagę :). No... ze 100 gramową różnicą ;).