piątek, 29 listopada 2013

Body wrapping - starcie pierwsze

W końcu, po miesiącach zwlekania podjęłam kroki, żeby sprawdzić jak działa body wrapping i kupiłam tak zachwalany przez wiele blogerek koncentrat cynamonowo-algowy z L-karnityną firmy BingoSpa (a właściwie wykorzystałam do tego swoje imieniny ;). Przy okazji zamówiłam 5 próbek koncentratu cynamonowo-kofeinowego z papryką (podobno jest najmocniejszy, ale dostępny jedynie w 1000 ml opakowaniach, a cena takiego opakowania wynosi ok. 200 zł).

Nie znoszę ani smaku ani zapachu cynamonu, więc obawiałam się, że czas zabiegu będzie okropną męczarnią. Na moje szczęście cynamonowy zapach kosmetyku nie jest aż tak intensywny jak się spodziewałam i jakoś udało mi się wytrzymać :).

Sam zabieg okazał się dla mnie zaskoczeniem. Po przeczytaniu wielu postów na ten temat, spodziewałam się ekstrymalnych doznań ;). Rozsmarowałam cienką warstwę koncentratu na udach, pośladkach i brzuchu, owinęłam się folią (jestem w tej kwestii kompletną amatorką, ale starałam się zrobić to jak najdokładniej), po czym wskoczyłam pod gruby koc. Popijając zieloną herbatę i oglądając jakiś serial czekałam aż zacznie się to koszmarne pieczenie. 5... 10 minut i nic.. Ani pieczenia, ani rozgrzania ani nawet najmniejszego zaczerwienia. Wstałam, żeby posprawdzać, czy może jednak źle się owinęłam, ale wszystko wyglądało w porządku. Zaczęłam czuć cokolwiek po ok. 15 minutach. Ale nie można nazwać tego pieczeniem. Nawet nie można było uznać tego za nieprzyjemne. Zarzuciłam jeszcze kołdrę. Działanie stało się bardziej intensywne po około pół godzinie. Ale nadal nie mogę powiedzieć, że było nie do wytrzymania. Trochę byłam tym zawiedziona ;), chciałam poczuć jak ten koncentrat rozprawia się z moim cellulitem bez żadnej taryfy ulgowej :P. 
Po godzinie odwinęłam folię. Skórą wydawała się gładsza i trochę bardziej napięta. Zaczerwienia nie zauważyłam. Jedynie lekkie zaróżowienie w pobliżu bielizny na pośladkach, a biorąc prysznic poczułam większą wrażliwość na temperaturę wody, ale wszystko w granicach normy. 




Na pewno na każdy rodzaj skóry koncentrat działa inaczej. Dlatego wcale nie chcę podważać opinii, które wcześniej czytałam. Na mnie zadziałał właśnie tak. Najważniejsze będą efekty, które mam nadzieję niedługo zaobserwować. I jestem ciekawa, czy kolejne zabiegi będą wyglądać podobnie, czy może staną się bardziej intensywne. A może ja jestem aż tak gruboskórna, że nawet taki koncentrat nie daje rady ;).

W każdym razie mój cellulit został dziś w miarę możliwości sfotografowany, więc jak tylko zauważę poprawę, na pewno się nią pochwalę :).

A to cała moja antycellulitowa armia ;)

  1. Bańki chińskie, 4 sztuki
  2. Antycellulitowa oliwka do masażu, Ziaja
  3. Koncentrat cynamonowo-algowy z L-karnityną, BingoSpa
  4. Próbki koncentratu cynamonowo-kofeinowego z papryką, BingoSpa
  5. Krem antycellulitowy Swedish Spa, Oriflame
I to tyle na ten temat :). Chciałam dodać jeszcze kilka informacji o tym zabiegu, ale doszłam do wniosku, że jest on dobrze opisany m.in. na stronach sklepów internetowych oferujących kosmetyki BingoSpa, więc po prostu wklejam tutaj link jednej z takich stron i już :) - Naturica.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz