Nareszcie znalazłam sposób na przygotowanie owsianki tak, aby mi smakowała. Przyznam, że momentami traciłam już na to nadzieję. A jednak udało się! Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że skradła ona moje serce :D. Przynajmniej na jakiś czas ;).
Owsiankowy przepis, który okazał się być strzałem w dziesiątkę jest banalnie prosty, właściwie prostszego chyba nie ma.
0,5 szkl. płatków owsianych
ok. 130 ml mleka
1 płaska łyżka ksylitolu
1 łyżka rodzynek
kilka orzechów włoskich
Płatki zalewamy mlekiem, dodajemy ksylitol i odstawiamy do spęcznienia (płatki błyskawiczne potrzebują kilkunastu minut, natomiast zwykłe zalewamy na noc). Orzechy i rodzynki zalewamy wrzątkiem. Taką owsiankę można zjeść na zimno, ale mi bardziej smakuje lekko podgrzana, więc wkładam ją na 1 minutę do mikrofalówki. Potem dodajemy orzechy i rodzynki, mieszamy i już :).
Przy okazji poszukiwania, po raz nie wiem już który, dobrego (według mnie) przepisu na owsiankę, zdałam sobie sprawę, że nigdy wcześniej nie próbowałam dodać do niej jakiegoś słodzidla. I być może to było powodem, dla którego nie przemawiał do mnie jej smak. Łyżka ksylitolu, którą teraz dodaję sprawia, że smakuje ona o niebo lepiej, a nie jest przy tym zbyt słodka (jak już wiele razy pisałam - nie jestem amatorem słodkości).