poniedziałek, 18 listopada 2013

Zimowy plan na cellulit

Do zimy niestety już bliżej niż dalej :( i gołych nóg w najbliższym czasie eksponować raczej nie będę, więc myślę sobie, że to dobry moment na podjęcie też zdecydowanej walki z cellulitem. Wojny właściwie ;). Fajna figura to jedno, ale uda pokryte tym cholerstwem uroku jej nie dodadzą.
Jak zwykle to nie będzie pierwsze starcie, ale mam nadzieje, że tym razem najbardziej przemyślane i w związku z tym - skuteczne. Do tej pory stosowałam różne kremy, balsamy wspomagające redukcje tego cholerstwa, ale to było właściwie jedyne działanie z mojej strony - wsmarować w skórę i już. Trochę mało, żeby cokolwiek wskórać. Teraz chciałabym wykorzystać to, że jem zdrowiej i zaatakować cellulit na kilka sposobów. Plan jest taki:
  1. Zdrowe odżywianie (in progress :)...)
  2. Sport (jak wyżej :)
  3. Masaż bańką chińską (to już wypróbowałam, opiszę w kolejnych postach)
  4. Codzienne stosowanie kremu wspomagającego redukcję cellulitu
  5. Body wrapping (nowość na mojej wojnie ;)
Body wrapping jest podobno dużo bardziej skuteczny niż zwykłe wsmarowywanie kremu i bez problemu można wykonać go w domu, więc czemu nie spróbować. Zainteresowałam się nim latem, ale z uwagi na moje wakacyjne migracje ;), działań w tym kierunku nie podjęłam. Moja ciekawość nie dała mi jednak o tym zapomnieć ;) i teraz jest dobry czas na jej zaspokojenie!

Termin: jak najszybszy :), ale nie później niż kwiecień 2014.

Ostatnio zauważyłam, że zmieniło się trochę moje myślenie i zamiast popadać w zimową deprechę, staram się tak zorganizować ten czas, żeby wykorzystać go maksymalnie na poprawienie siebie i swojego życia. Jest więc szansa, że na przełomie lutego i marca nie będzie reakcji w stylu: 'ooo fuck! już po zimie, a ja znów nic nie zrobiłam i dalej obrastam tłuszczem!' ;) Do tego z tym beznadziejnym cellulitem..
W końcu lepiej zacząć przygotowania do lata wtedy, kiedy jest na to czas, a nie działać wiosną jak oszołom bez konkretnego planu ze znikomą szansą na powodzenie. Zwłaszcza jeśli chodzi o cellulit, którego jak wiadomo pozbycie się jest trudne i długotrwałe.

Tak się niestety nie da ;)


****************
Trochę z innej beczki. Umówiłam się wczoraj z koleżanką na wieczorne pogaduchy. Kupiłam chipsy - wiem, wiem... nie powinnam. W międzyczasie nasze plany się zmieniły, a ja dobrałam się do nich sama. Ale może dobrze wyszło, bo pierwszy raz w życiu mi NIE smakowały!! :) I teraz na pewno szybko ich nie kupię :D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz