Wczorajszy dzień był odpoczynkiem od skakanki. Dałam sobie przez kilka dni nieźle w kość pod tym względem, więc odpoczynek mi się należał :). Ale nie zamierzam odpoczywać za długo, bo dni lecą, a trasa sama się nie wyskacze. Przede mną wyprawa po Beskidzie Żywieckim obejmująca 18,436 km + bonusowe 6,187 km. Jest trochę dłuższa niż ta poprzednia, a mam na to znów niepełny miesiąc.
Przypominając zasady: 1 skok = 1 kilometr, skaczemy według swoich możliwości.
No to do roboty :)
Skakanką można zrobić dość szybkie rezultaty... nie ruszając się z miejsca ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za realizację trasy :)
OdpowiedzUsuńo rety! :p trzymam kciuki! i podziwiam !
OdpowiedzUsuń>> NOWA NOTKA zapraszam na mój blog <<