sobota, 28 lutego 2015
Luty ze skakanką - podsumowanie :)
Zabierając się za skakankowe wyzwanie na luty pomyślałam sobie "25 tys. skoków - luz, żaden problem". Zaczęłam na spokojnie, bez pośpiechu i bez pobijania rekordów skoków dziennie, A potem wyjechałam na trochę ponad tydzień. Po powrocie miałam do zrobienia jeszcze jakoś ponad 17 tyś. skoków. A zostało mi 7 dni! Szybka kalkulacja - ok. 2500 skoków dziennie - ciężka sprawa, bo nie codziennie mogłam poświęcić aż tyle czasu, no i nie byłam pewna, czy dam radę fizycznie. I był moment, że już zwątpiłam, że uda mi się dokończyć to wzywanie. Mimo to, postanowiłam nie odpuszczać i wyskakać tyle ile się da. Dwa dni przed końcem wiedziałam już, że jednak uda mi się ukończyć to wyzwanie i to mi jeszcze dodało powera! Niemożliwe stało się możliwe :), a ja dziś jestem z siebie mega zadowolona :)!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ważne, że się udało :D gratuluję zaparcia!
OdpowiedzUsuńWow, 25 tysięcy skoków brzmi dla mnie jak naprawdę duuuże osiągnięcie! Gratuluję samodyscypliny :) Jak efekty? Moje mizerne kolana niestety nie pozwalają mi na skakanie więc cisnę standardowo na siłowni :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńOgólnie rzecz biorąc skakanie poprawiło wygląd moich nóg i pośladków. "umocniło" je i ujędrniło :). Oczywiście jak w każdym przypadku sama skakanka cudów nie zdziała. Z kolanami nie mam problemów, ale faktycznie jeśli masz jakieś dolegliwości w tej kwestii to skakanka nie będzie odpowiednia.
Gratuluję wykonania zadania :D 25 tyś to już jest świetny wynik :D brawo i podziwiam determinację
OdpowiedzUsuń